Tak wyglądała dziś (niedziela w samo południe) trasa prowadząca znad morza w stronę Szczecina. Od połączenie drogi S3 i S6 cała droga była zasypana śniegiem, co widać na filmie. Kierowcy jechali ostrożnie, gdyż nie widać było wypadków, jakie przy pierwszych opadach się zdarzają. Przyznać trzeba, że drogowcy nie zawiedli i widać było na trasie pługi śnieżne i solarki. Pojazdy jeździły „w stadzie”, czyli dwa na lewym pasie, a tuż za nimi kolejne dwie na prawym. Dzięki tej metodzie droga była przejezdna. Oczywiście, że nie od razu, gdyż na to trzeba trochę czasu.
Drogowców zima nie zaskoczyła, ale gorzej było z wieloma kierowcami, szczególnie w samym Szczecinie. Na ulicach widać było wiele samochodów, których właściciele nie raczyli ich porządnie odśnieżyć, ale jedynie za pomocą wycieraczek zgarnęli śnieg z przedniej szyby. Tylna były zasypana białym puchem, podobnie jak reszta karoserii.
Nagminne jest stosowanie przez wielu kierowców w takie dni świateł do jazdy dziennej. Zapominają oni, że światła te mają zastosowanie jedynie w dni kiedy jest dobra widoczność, a nie w czasie opadów deszczu czy też śniegu. Większość samochodów, nawet tych z wyższej półki (są jednak modele aut popularnych producentów, w których tylne światła cały czas się świecą), nie ma włączających się świateł tylnych, w chwili włączenia przednich do jazdy dziennej. Takie pojazdy są niewidocznie dla innych. Dopiero włączenie świateł mijania powoduje włączenie tylnych świateł pozycyjnych. Tyle tylko, że do wielu właściciele aut to nie dociera, a policja najczęściej na to nie reaguje.
Jednym słowem drogowcy zdali egzamin,w przeciwieństwie do niektórych właścicieli samochodów.
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI