Tramwaje i autobusy mają być dostępne dla wszystkich, ale w granicach zdrowego rozsądku i z zachowaniem podstawowych zasad bezpieczeństwa. Dlatego na najbliższej sesji szczecińscy radni zajmą się ponownie przepisami określającymi przewóz wózków inwalidzkich. Choć w innych miastach nie ma takiej potrzeby.
– Wszyscy wiemy, z jakiego powodu i to nie jest tak, że zimą problem zniknął – mówi Paweł Adamczyk, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska szczecińskiego UM. – Wprawdzie Rada Miasta poprzedniej kadencji przyjęła stosowną uchwałę, ale została ona zakwestionowana przez wojewodę zachodniopomorskiego.
Była to jednak ostatnia sesja w kadencji i w ustawowym terminie miasto nie odwołało się od decyzji wojewody. Teraz do tematu powraca, bo znana w całym kraju pani Bogumiła, karana przez sąd za blokowanie autobusów i stwarzanie zagrożenia na drodze, ponownie blokuje autobusy, gdy kierowcy odmawiają zabrania jej na skuterze.
– Nie rozumiem decyzji wojewody – przyznaje Włodzimierz Sołtysiak, prezes Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Autobusowego „Dąbie”, którego pojazdy najczęściej są blokowane. – Uchwała przyjęta przez Radę Miasta była zgodna z zapisami Polskiej Normy ISO 71933 z grudnia 2001 r. oraz Regulaminem nr 107, określonym przez działającą przy ONZ komisję, który stanowi podstawę do homologacji autobusów. Unieważnienie szczecińskiej uchwały oznacza, że wojewoda zakwestionował oba te dokumenty!
A oba jednoznacznie, podobnie jak odrzucona uchwała, określają wymiary wózków inwalidzkich o napędzie ręcznym lub elektrycznym, jakie mogą być przewożone w autobusach i tramwajach. Stanowią one także wytyczne dla producentów wózków inwalidzkich, architektów i inżynierów. Taki wózek nie może przekraczać 1200 mm długości, 700 szerokości i 1090 mm wysokości. Pojazd, na którym porusza się kontrowersyjna szczecinianka, te wymiary przekracza. Co więcej – stwarza zagrożenie dla innych pasażerów, bo nie w każdym pojeździe, właśnie ze względu na przekroczenie wymiarów, możliwe jest obrócenie go tyłem do kierunku jazdy i zapięcie pasami.
– Tymczasem kierowca czy motorniczy, który zgadza się na przewóz osoby na wózku, bierze odpowiedzialność za nią, ale także za bezpieczeństwo wszystkich innych pasażerów – przypomina dyrektor Adamczyk. – Dlatego zależy nam na doprecyzowaniu tych przepisów.
Jednocześnie w uchwale ma się pojawić zapis nakazujący kierowcom i motorniczym upewnienie się, czy pasażer na wózku życzy sobie lub potrzebuje pomocy przy wsiadaniu i wysiadaniu. Obecnie takiego obowiązku nie ma, jest to tylko sugestia.
Co ciekawe, szczecinianka, która utrudniała życie także w innych miastach, nigdzie nie jest traktowana tak łagodnie jak w rodzinnym mieście. Ostatnio jedna z komercyjnych rozgłośni radiowych informowała o wizycie kobiety w Warszawie.
– Tam nie mają przepisów tak jednoznacznych jak te, które próbujemy wprowadzić w Szczecinie – przyznaje Paweł Adamczyk. – Problemu jednak nie było, bo działania służb były bardziej zdecydowane! Pasażerka nie mogła korzystać z miejskich autobusów, bo stwarzało to zagrożenie dla innych.
W Szczecinie takich działań nie podejmują ani ZDiTM, ani straż miejska czy policja. A kobieta paraliżuje ruch, utrudniając życie setkom pasażerów i psując opinię innym niepełnosprawnym, którzy problemów nie stwarzają. ©℗
Tomasz TOKARZEWSKI
Fot. Marek KLASA
Na zdjęciu: W Warszawie tego typu skutery nie są wpuszczane do autobusów i tramwajów. W Szczecinie służby nie działają stanowczo...