Eleonora Z. została skazana na 15 lat więzienia. Sąd uznał, że gdyby nie wyjaśnienia, jakie złożyła, nie doszłoby do skazania. Jej działania były przemyślane i zamierzone – chciała się pozbyć problemu, czyli urodzonego dziecka. Zwłoki trafiły na śmietnik. Ale sąd uznał, że gdyby nie wyjaśnienia, jakie złożyła, nie doszłoby do skazania i są pewnego rodzaju skruchą.
Przypomnijmy – policja wpadła przypadkiem na trop przestępstwa dziesięć lat po jego popełnieniu (w 2017 roku). Funkcjonariusze z „Archiwum X”, czyli wydziału spraw niewykrytych, rozwikłali zagadkę dzięki nagraniu na dyktafon. Wynika z niego, że główna oskarżona Eleonora Z. była w ciąży, urodziła w jednej z altanek na Wyspie Puckiej, dziecko wyrzuciła do wiadra na odchody, a następnie razem ze swoim partnerem Wiesławem Z. zostawili zwłoki owinięte w reklamówkę na śmietniku w Dąbiu. Potem razem pili alkohol i oglądali telewizję. Eleonora Z. przyznała się do dzieciobójstwa. Oboje złożyli wyjaśnienia w tej sprawie. W poniedziałek zakończył się ich proces.
– To nietypowa sprawa. Mamy do czynienia z zabójstwem, ale nie mamy ciała, zwłok. Nie udało się ich odnaleźć, również pracownikom zajmującym się oczyszczaniem miasta. Nie sposób ustalić, na jakie wysypisko trafiły, co się z nimi stało. To było szukanie igły w stogu siana – przekonywał prokurator.
Zdaniem oskarżenia oraz biegłych występujących w tej sprawie, Eleonora Z. w chwili popełnienia przestępstwa nie miała ograniczonej poczytalności.
– Działała w sposób przemyślany, wiedziała, co robić, nie chciała tego dziecka, chciała się go pozbyć. Nie można w tym przypadku mówić o zezwierzęceniu. Bo nawet najbardziej brutalne zwierzęta walczą o swoje dzieci, chronią je. Oskarżona stała się katem dla swojego dziecka – mówił prokurator.
Zażądał dla Eleonory Z. kary 25 lat pozbawienia wolności. Dla Wiesława Z. (oskarżonego o pomaganie w ukryciu zwłok) dwóch lat.
Zdaniem obrony jedynymi świadkami przestępstwa byli tylko oskarżeni. I na ich wyjaśnieniach opiera się cały proces. Nikt więc nie jest w stanie stwierdzić, co się naprawdę zdarzyło w altanie na Wyspie Puckiej. Nie wiadomo, czy dziecko żyło po urodzeniu.
– To mógł być stan pewnego osłupienia oskarżonej – stwierdził adwokat oskarżonej.
Obrońca wniósł o wymierzenie jej kary w dolnych granicach zagrożenia (od 3 miesięcy do pięciu lat) przewidzianego za takie przestępstwo przez ustawodawcę.
Sąd uznał oboje oskarżonych za winnych. Eleonorę Z. skazał na 15 lat więzienia, a Wiesława Z. na dwa lata w zawieszeniu na pięć lat.
– W tej sprawie bez wyjaśnień oskarżonych nie doszłoby do skazania. Ten czyn miał charakter zabójstwa. Oskarżona ukrywała tę ciążę, więc decyzję o zabójstwie podjęła już wcześniej. Działania w dniu porodu były zamierzone, logiczne i w określonym celu – pozbycia się problemu. Ale jej wyjaśnienia są bardzo poważną okolicznością łagodzącą. To pewien element skruchy – w uzasadnieniu stwierdził sędzia Grzegorz Kasicki, przewodniczący składu sędziowskiego.
Wyrok nie jest prawomocny. ©℗
(dar, lw)
Fot. PAP/Marcin Bielecki