Nadmorskie kurorty odwiedzają teraz ci, którzy zamiast wylegiwania się na plaży wolą słoneczne spacery. Oczywiście turyści, którzy lubią poleniuchować, leżąc za parawanem, mogą to jeszcze robić. Na razie pogoda dopisuje.
Choć niewielkie typowo letniskowe miejscowości zaczynają się wyludniać, w kurortach wciąż wyraźnie widać turystyczny ruch. Zmienił się w nich natomiast tak zwany profil gości. O ile w lipcu i sierpniu były nimi przede wszystkim rodziny z dziećmi w wieku szkolnym, teraz są to młode małżeństwa, studenci i ludzie w nieco poważniejszym wieku.
Podstawowym atutem przemawiającym za wrześniowymi wakacjami nad morzem są ceny kwater, które z końcem sierpnia radykalnie spadają. W szczycie sezonu wynajęcie czteroosobowego apartamentu w największym polskim kurorcie, jakim jest Kołobrzeg, kosztuje minimum 300 zł za dobę. We wrześniu nie brakuje tam ofert po 120 zł za dobę. Jeszcze taniej jest na terenie typowych letnisk.
– Ze znajomymi chętnie korzystamy z wypoczynku nad morzem poza sezonem wakacyjnym. Jest znacznie mniej ludzi niż w lipcu i sierpniu, a i pieniędzy wydać można mniej. Najwięcej zaoszczędza się na wynajmie kwater. Poza tym teraz nie ma takich upałów i tłoku na plaży – mówi Krzysztof Herrmann mieszkający na stałe w Holandii, którego spotkaliśmy w Kołobrzegu. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 11 września 2018 r.
(pw)
Fot. Artur Bakaj
Na zdjęciu: We wrześniu tłumów na kołobrzeskim molo co prawda nie ma, ale na brak turystów narzekać nie można.