W nocy (6 listopada) do kołobrzeskiego portu dotarł statek „Zenit”, który przetransportował z Bornholmu rozbitków z „Miętusa II”. Przypomnijmy, że kołobrzeska jednostka wędkarska została w niedzielę staranowana 9 mil na południe od duńskiej wyspy przez pływający pod tanią banderą masowiec Begonia S. „Miętus II” poszedł na dno, ale jego 13 pasażerów i 3-osobową załogę udało się uratować. Armator zorganizował dla nich opiekę w duńskim hotelu, a następnie sprowadził ich na pokładzie „Zenita” do Kołobrzegu.
Na kei na rozbitków czekały między innymi żony.
– Przyjechałam po męża, bo wraz z kutrem na dno poszły wszystkie jego rzeczy, w tym dokumenty i kluczyki do samochodu, który przed rejsem tutaj został. Dziękuję Bogu za to, że wrócił cały – komentowała kobieta ze Śląska.
Kapitan zatopionej jednostki Ryszard Traczyk w kilku słowach opowiedział o zajściu. Nie ukrywał, że sytuacja zaskoczyła wszystkich, którzy spali pod pokładem. Ma przy tym pretensję do załogi masowca, który najechał na „Miętusa II”. Uważa, że odpływając z miejsca zdarzenia zachowała się po piracku. Akcję duńskich służb ratunkowych ocenia za to jako wzorową.
Po dotarciu do Kołobrzegu rozbitkowie nie zeszli od razu na ląd. Najpierw w messie „Zenita” spotkali się z nimi funkcjonariusze Straży Granicznej oraz przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich. ©℗
(pw)
Fot. e-kg.pl