Sami wita ludzi radośnie: merdając, podskakując, liżąc po rękach i szukając okazji, aby cmoknąć w policzek. Łaknie uwagi, czułości, akceptacji. Trudno uwierzyć, że ten nad wyraz radosny pies ma za sobą epizod ludzkiego okrucieństwa.
Sami do szczecińskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt trafił w połowie grudnia ub. roku. Miał wówczas niespełna cztery miesiące.
- Został odebrany przez policję poprzedniemu opiekunowi. Pod zarzutem znęcania się nad szczeniakiem. Sami miał bowiem kilkutygodniowe złamanie szyjki kości udowej. Bardzo bolesny uraz, a na dodatek nieleczony - opowiadają Samiego schroniskowi opiekunowie. - Psiak przeszedł operację ortopedyczną, za nim okres rekonwalescencji i już nie ma przeszkód, aby trafił do prawdziwego domu i kochającej rodziny. Tym bardziej, że nie jest niezwykle przyjazny i kontaktowy. Po dawnej traumie nie ma śladu. Sami kocha ludzi bezwarunkowo.
Sami podbija serca tymczasowych opiekunów. Bo to energiczny i ciekawy świata psiak, który uwielbia spacery i zabawę. Idealny kompan dla osób o niewyczerpanych pokładach czułości. Sami jest jej złakniony, podobnie jak bliskości. Przytulanki i głaski przyjmuje z radością - dosłownie - w nielimitowanej wersji.
Kto chciałby przygarnąć tego uroczego psiaka (538/20) lub jakąkolwiek inną psinę czy kocinę, jest proszony o kontakt ze Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie: al. Wojska Polskiego 247, tel. +48 91 487 02 81, e-mail: schronisko@schronisko.szczecin.pl. Placówka jest czynna codziennie, również w soboty i wskazane niedziele (oprócz świąt) w godzinach 9-16. Adopcje odbywają się od g. 8.30 do 15.30.
Uwaga: schronisko pracuje w reżimie sanitarnym, co oznacza, że wejście na jego teren jest możliwe wyłącznie w maseczce i przy zachowaniu zasad dystansu społecznego. Na spacery zapoznawcze oraz adopcje należy się umawiać z wyprzedzeniem, najlepiej telefonicznie.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu”. Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdą w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)