W sklepach bez pośpiechu

 

We wtorek (2 maja) w Biedronce oraz kilku innych sieciach handlowych ma się odbyć się ogólnopolska akcja protestacyjna pracowników handlu. Ci, którzy się do niej włączą, będą tego dnia pracować "bez pośpiechu". To wyraz sprzeciwu wobec niskich wynagrodzeń oraz fatalnych i stale pogarszających się warunków pracy.

Do akcji będzie mógł przystąpić każdy chętny pracownik. Protestujący będą mieli przyczepiony do ręki specjalny znaczek.

- To nie jest żaden strajk, ani strajk włoski, jak podawały media, a protest pracowników handlu ze względu na warunki płacy i pracy - mówi Piotr Adamczyk, szef Solidarności w Biedronce. - Ci pracownicy, którzy się do niego włączą, będą pracować nie za dwóch czy trzech, jak zwykle się to dzieje, a w swoim rytmie, bez pośpiechu, zgodnie z przepisami BHP. Klienci na co dzień tego nie widzą, ale obciążenie pracowników zadaniami jest bardzo duże, przybywa obowiązków, ale nie etatów. Wielu ludzi się zwalnia. Klienci się denerwują, że trzeba czekać w kolejce do kasy, wymagają, by otworzyć następną, ale prawda jest taka, że często nie ma kto przy niej usiąść, bo pracowników brakuje.

Jak podkreśla Piotr Adamczyk, inicjatywa protestu wyszła od pracowników, którzy postanowili zamanifestować swoje niezadowolenie.

- Początkowo chcieli wziąć urlopy na żądanie lub zwolnienia, ale odwiedliśmy ich od tego pomysłu - mówi. - Zasugerowaliśmy inne rozwiązanie. Będzie to ostrzeżenie dla pracodawcy, sugestia do podjęcia rozmów i negocjacji.

Jak dodaje przewodniczący, sygnały do związkowców o niezadowoleniu z warunków pracy i płacy płyną ze wszystkich regionów, także od nas.

- Przepraszamy klientów, że tego dnia praca może przebiegać w innym niż zawsze trybie - mówi Adamczyk. - Jednocześnie prosimy o zrozumienie i poparcie.

(gan)

Fot. Dariusz Gorajski