– Odczułam podwyżki, oczywiście, szczególnie jeśli chodzi o warzywa i owoce sezonowe – przyznaje pani Katarzyna, która zwykle robi zakupy w samym centrum Szczecina. – W dodatku nie wiadomo, co tak naprawdę jemy, czy polskie truskawki są rzeczywiście polskie. A w sklepach „eko” ceny są „z kosmosu”. Wołowina stała się teraz mięsem luksusowym, za kilogram zapłacić trzeba ponad 30 złotych. Podobnie jest z rybami. Dorsz, którym kiedyś zajadali się głównie ubożsi, to dziś wydatek rzędu 35 zł za kilogram. Łosoś – uwaga! – 80 zł. Lepsze kiełbasy, jak krakowska sucha czy lisiecka, kosztują ok. 40 złotych za kilogram!
Spostrzeżenia pani Katarzyny potwierdzają majowe statystyki. I tak największy wzrost cen zanotowano w przypadku filetów z morszczuka (o 12 proc.), wołowiny z kością – rostbefu (o 6,9 proc.), kurcząt patroszonych (o 3,5 proc.), wołowiny bez kości – z udźca (o 2,8 proc.) oraz kiełbasy wędzonej (o 0,4 proc.). Ale i tak w porównaniu z majem 2015 r. mniej płacimy za kiełbasę suszoną (o 7,9 proc.), szynkę wieprzową gotowaną (o 0,7 proc.). ©℗
E. KOLANOWSKA
Fot. Dariusz GORAJSKI
Cały artykuł w Kurierze Szczecińskim i w e-wydaniu z 15-17 lipca 2016 r.