W związku z sygnałem o prawdopodobnym wystąpieniu usterki na trasie tzw. szybkiego tramwaju na prawobrzeżu Szczecina, ze względu na bezpieczeństwo pasażerów podjęta została w środę decyzja o ograniczeniu prędkości na łuku (pod wiaduktem drogowym w ul. Hangarowej z 50 km/h do 30 km/h. Ograniczenie będzie obowiązywać do czasu wyjaśnienia sytuacji. Tak brzmi oficjalny komunikat przesłany w środowe wczesne popołudnie do naszej redakcji, podpisany przez Piotra Zielińskiego z Centrum Informacji Miasta Urzędu Miasta Szczecin.
To kolejny sytuacja niepokojąca w ostatnich miesiącach z szynami w torowisku nowiutkiej trasy od Basenu Górniczego do pętli przy ul. Turkusowej. Eksploatowana jest raptem od roku i nadal coś złego się dzieje. Długi czas po wykryciu wady, której „sprawcą" miał być tzw. mikroklimat w rynnie, czyli w niecce wykopu na łuku, gdzie tor skręca w prawo przed dojazdem do Zdrojów na przystanek Jaśminowa-ZUS, było już tam ograniczenie prędkości nawet do 10 km na godzinę. A długi czas po pamiętnej serii jesienno-zimowych pęknięć na całym szlaku po jego budowie i modernizacji (tak samo było na wymienionych torach od Basenu Górniczego po most Długi) w ogóle obowiązywał motorniczych zakaz jazdy z prędkością powyżej 40 km/h.
Prypomnijmy, że na torowisku nie dalej jak z początkiem mijającego już lata doszło do kolejnej awarii i kursy tramwajów na jeden z weekendów w lipcu trzeba było zawiesić, bo niezbędna była doraźna naprawa szyn w torze do pętli w rejonie wjazdu składów do tzw. rynny pod wiaduktem nad ul. Hangarową.
Sytuację z nowymi torowiskami od mostu Długiego przez ulice Energetyków, Gdańską, Basen Górniczy po pętlę przy ul. Turkusowej po kolejnych inspekcjach ich stanu technicznego referował zresztą radnym komisji ds. rewitalizacji, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Michał Przepiera, prezydencki zastępca odpowiedzialny za komunalne inwestycje. Jak zaznaczył, roboty zaplanowane przez spółkę Strabag, generalnego wykonawcę odcinka nowego torowiska w rejonie zjazdu w wykop pod wiaduktem na ul. Hangarowej (do odkształceń szyn doszło w torze prowadzącym w niecce w kierunku pętli Turkusowa) to jedynie tymczasowe środki zaradcze. Po nich – jak stwierdził Michał Przepiera – było możliwe przywrócenie ruchu tramwajów po nim z prędkością wynikająca z projektu, a nie z prędkością do 10 km/h.
Wówczas to w kontekście torowiska i odkrytych odkształceń szyn, czy jak kto woli, ich wyboczeń, furorę zaczęła robić teoria o specyficznym lokalnym mikroklimacie na zakręcie przy wjeździe do tzw. rynny pod wiadukt drogowy nad ulicą Hangarową.
Michał Przepiera w połowie lipca raportował radnym: – Dysponuję wstępnymi wyjaśnieniami projektanta, firmy wykonawczej Strabag i inżyniera kontraktu. Dotarły też do mnie sygnały, że jest problem z torowiskiem zaraz za Basenem Górniczym, ale nie mam potwierdzenia tej informacji. Kazałem to zweryfikować. Te spawy, które były wymieniane wcześniej na tej części torowiska do Turkusowej, nie mają wpływu na prędkości – i inspekcje kolejne to potwierdzają, że wszystko jest w porządku.
Wedle przekazów M. Przepiery, projektant tzw. szybkiego tramwaju tłumaczył, że są to szyny łączone bezstykowo i pracują one pod wpływem temperatury. Po naprawie doraźnej projektant miał zastosować na łuku w rynnie docelowo rozwiązanie w postaci tzw. ślizgów, dylatacji, czyli m.in. montaż urządzeń wyrównawczych, jak też wskaźników-czujników, by sytuacja się nie powtórzyła, czyli by nie doszło do wyboczeń i monitoringu stanu torów. Z ekspertyzy Przepiera cytował projektanta: „Wyboczenie to efekt przekroczenia bezpiecznego zakresu temperatur szyn, a tym samym bezpiecznych sił podłużnych. Praktycznie tor bezstykowy jest w stanie pracować bezpiecznie w naszym klimacie bardzo długimi odcinkami, o ile nadano mu temperaturę neutralną w zakresie od +15 do +30 stopni Celsjusza. O ile został ostatecznie zespawany i przytwierdzony w takiej właśnie temperaturze szyny i jest właściwie utrzymywany tak, aby temperatura nie uległa zmianie, a wychylenie faktycznych temperatur szyn nie wykraczało poza dopuszczalny zakres. Temperatura neutralna może jednak zmieniać się na wybranych odcinkach wskutek pełzania, mikroprzemieszczeń poszczególnych toków szynowych lub całego rusztu torowego. W naszej ocenie mamy z tym do czynienia przy założeniu, że tor został prawidłowo wykonany”.
Według projektanta, wyboczenie, do którego doszło na zakręcie w wykopie, nastąpiło w wyniku powstania specyficznego mikroklimatu, który taki wykop może powodować, w którym gorące stojące powietrze nadmiernie nagrzewa szyny, wywołując nierównomierność w ich nagraniach przed wykopem i za wykopem. Dodatkowo dołek sprawia, że odcinki od niego prowadzące obciążają siły podłużne taboru tramwajowego.
Czy tzw. mikroklimat „wymusił" także obecne zmniejszenie prędkości składów w obawie o bezpieczeństwo pasażerów? Tego najnowszy komunikat z magistratu nie precyzuje.
Z naszych własnych obserwacji wynika, że już co najmniej od kilku tygodni działo się coś dziwnego m. in. z fragmentem torowiska właśnie na łuku pod wiaduktem nad ul. Hangarową. Zwracali zresztą także na to uwagę pasażerowie, kiedy składy nagle wyhamowywały niemal do zera i pokonywały go w żółwim tempie, kołysząc się dość mocno na boki. Motorniczy zwalniali mimo że na kwadratowej tabliczce przy zjeździe w wykop widniały przez jakiś czas cyfry „55", czyli ograniczenie prędkości jazdy w tym miejscu do 55/h.
Mirosław WINCONEK
Fot. Mirosław WINCONEK