Nasze miasto mimo swojego potencjału znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, z której może się wydobyć tylko dzięki mądremu planowaniu przestrzennemu – uważa Sylwester Chruszcz, szczeciński poseł z koła Wolni i Solidarni. Przedstawiał swoje diagnozy podczas spotkania w Klubie Piastowskim, fundacji skupiającej szczecinian o konserwatywnej wrażliwości.
– Planowanie przestrzenne to nie są kreski urbanistów, to pewne ramy, w które wlewamy infrastrukturę i dzięki którym mamy potem silniejszą kulturę czy silniejszy sport. To planowanie przestrzenne sprawia, że jeden region słabnie, a inny idzie do przodu – ocenił Chruszcz, który oprócz działalności politycznej zajmuje się prowadzeniem biura architektonicznego. – Przykłady z historii: kolej Warszawa – Petersburg. Odcinek od Warszawy do Białegostoku idzie przez pola, nie łączy żadnego miasta. Carowi nie zależało na rozwoju Królestwa Polskiego, chciał tylko zabrać bawełnę z Łodzi i doprowadzić swoje wojska. Roman Dmowski w tekście „Niemcy, Rosja i kwestia polska” opisywał kolej jako oręż polityczny. Po odzyskaniu niepodległości nasze elity projektują Gdynię. Do dziś to jeden z najnowocześniejszych portów na Bałtyku. Kolejny projekt to Centralny Okręg Przemysłowy. Do dzisiaj wielka chemia, wojsko, lotnisko są właśnie tam.
Jakie płyną z tego wnioski dla Szczecina?
– We wszystkich analizach, jakie znam, pojawia się podstawowy problem: brak połączenia Szczecina z centralną częścią Polski. W latach dziewięćdziesiątych w Szczecinie jeszcze było trochę biznesu, a już w 2014 roku byliśmy białą plamą na mapie Polski. Weźmy dynamikę poziomu PKB na mieszkańca. W 2000 roku na ścianie zachodniej byliśmy liderem. Po 9 latach Wrocław nas wyprzedził – opowiadał Chruszcz.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 8 marca 2019 r.
Alan SASINOWSKI
Fot. Ryszard PAKIESER