Co prawda kontuzja nie pozwoliła im na odbycie rowerowej podróży po zachodniopomorskim, ale nic straconego:, obejrzeli Szczecin, których ich zachwycił.
JADWIGA i Tadeusz Piotrowiczowie przyjechali do Szczecina z Wrocławia. Zamierzali zwiedzić miasto, objechać też rowerami m.in. Zalew Szczeciński i inne okolice naszego regionu. Szczecinem zainteresowali się m.in. dzięki artykułowi w „Polityce", kiedy tygodnik przybliżał sylwetki największych polskich miast.
- Po lekturze artykułu „Niekochane miasto" czytałam różne komentarze na temat Szczecina. Wiele osób twierdziło, że to co zostało w nim napisane nie jest do końca prawdą. Bardzo nas to zaciekawiło i dlatego postanowiliśmy tu przyjechać - tłumaczy wybór kierunku podróży Jadwiga Piotrowicz.
Niestety, kontuzja męża nie pozwoliła im zrealizować rowerowego planu w pełni. Jednak nie ma tego złego, zwiedzili miasto z perspektywy pieszych. Państwo Piotrowiczowie postanowili podzielić się z nami wrażeniami z wizyty: „Szczecin jest niezwykły, brak w nim tendencji do zabudowywania każdego wolnego miejsca, jak to robią we Wrocławiu i przez to jest bardzo przestronne. Filharmonia zasłużyła na nagrodę, zwiedzaliśmy ją z przewodnikiem. Nigdy wcześniej nie zwiedzałam cmentarza, ale Wasz Centralny był tego wart. Szukaliśmy placów Oriona, widzieliśmy obraz Rembrandta w Muzeum Narodowym chwilę przed remontem. Nie udało się nam zobaczyć podziemnej trasy turystycznej z powodu remontu dworca i Opery. Przejechaliśmy się zerówką turystyczną (tramwajem linii zero - przyp. red.)" - pisze pani Jadwiga.
Turystom spodobało się tutaj na tyle, że w przyszłym roku planują kolejną wyprawę na Pomorze Zachodnie.
- Zalew Szczeciński objedziemy w przyszłym roku i być może dojedziemy do Szczecina rowerami z Kostrzyna nad Odrą - dodaje Jadwiga Piotrowicz.
Szymon WASILEWSKI