Gruz, zużyty sprzęt AGD, opony, części samochodowe, a nawet zdechłe gryzonie… To obraz zamkniętej i opuszczonej odlewni żeliwa i metali kolorowych przy ul. Radosława w Nowogardzie, dawniej prężnego zakładu pracy zatrudniającego kilkaset osób. Dziś to chyba najstraszniejsze miejsce w mieście, tylko dla odważnych! W nocy lepiej tam nie zaglądać.
Ruiny i teren budynków po byłej odlewni żeliwa nie są zabezpieczone przed „ciekawskimi”, straszą ściany budynków oraz gruzowisko.
– Nikt nie zwraca uwagi na to miejsce, w którym praca i życie zawodowe skończyło się już dawno. Niegdyś tętniące pracą, stukotem maszyn, dziś zapomniane, zniszczone, zdewastowane…. – mówi Tadeusz Banachomski, mieszkaniec Nowogardu. – Teren powinien być zabezpieczony. Co będzie, gdy jakieś dziecko zostanie przyciśnięte ścianą rozwalającego się budynku? Tragedia gotowa. Już nieraz w tym miejscu była straż, policja.
O zabezpieczenie terenu, który jest własnością prywatną, od lat walczy radny Michał Wiatr. – Wnioskowałem o podjęcie czynności wobec właściciela terenu i zawiadomienie wszystkich możliwych instytucji, aby nakłonić właściciela terenu do zabezpieczenia i uprzątnięcia go – mówi. – Od wielu lat miejsce to jest wysypiskiem śmieci, które zagraża bezpieczeństwu okolicznych mieszkańców, często przebywały tam osoby bezdomne. Dodatkowo na tym terenie znajduje się niezabezpieczony basen przeciwpożarowy, który stanowi realne zagrożenie. ©℗
Tekst i fot. Jarosław BZOWY