W sprawę zaangażowano cztery instytucje nadzorcze, Urząd Miasta i Gminy w Myśliborzu i miejscowe starostwo. Cóż to za potężna afera? Chodzi o sąsiedztwo. Właściciele dwóch działek w miejscowości o nazwie – nomen omen – Zgoda, którzy się nie znają i nigdy nie zamienili ze sobą ani jednego słowa, nie mogą się dogadać, a urzędnicy nie są w stanie im pomóc i zakończyć tę komedię pomyłek, charakterów, bo przecież… nie są od tego.
Sprawa dotyczy dwóch działek we wsi Zgoda, nieopodal Myśliborza. Jedną działkę kupiło małżeństwo państwa N. Drugą – małżeństwo państwa L. Granicę działki wyznaczały słupki geodezyjne precyzyjnie pokazujące, co należy do kogo.
N. kupili działkę od właścicieli, którzy mieli już decyzję o pozwoleniu na budowę. Jako że pan N., jako przedsiębiorca, a do tego osoba publiczna, był dobrze przygotowany do szybkiej realizacji inwestycji – budowę rozpoczął z impetem. Zlecił ją właściwie specjalistycznej firmie budowlanej. Budowa rozpoczęła się we wrześniu 2016 roku. Kilka miesięcy później dom z basenem był już właściwie gotowy.
Tymczasem po drugiej stronie niewidocznej linii między słupkami geodezyjnymi trwała przedinwestycyjna cisza. Jednak właściciel działki budowlanej, pan L. z niepokojem obserwował, jak na jego działce wynajęta przez pana N. firma zajmuje od czasu do czasu część jego działki, a nawet tymczasowo składuje odpady.
Kiedy któregoś dnia silny wiatr przewrócił ogrodzenie na działkę państwa L., firma budowlana wynajęta przez N. zbudowała nowy betonowy płot i – jak twierdzą państwo L. – zajęła pas ich działki o szerokości około 20 cm. To nie mogło – jak twierdzi L. – mu się spodobać. Zadzwonił do kierownika budowy (numer telefonu widoczny był na tablicy budowy) i wyraził swoje niezadowolenie. Jak mówi, odpowiedź na pretensje dotyczące „bezumownego zajęcia” części działki była taka: jak się panu nie podoba, to niech pan zgłosi sprawę policji. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 26 stycznia 2018 r.
Tekst i fot. R.K. Ciepliński