Piątek, 03 maja 2024 r. 
REKLAMA

TOZiaki przed zimą. Charytatywnie w strefie ROOFA Galerii Turzyn [GALERIA]

Data publikacji: 05 listopada 2022 r. 17:21
Ostatnia aktualizacja: 05 listopada 2022 r. 17:19
TOZiaki przed zimą. Charytatywnie w strefie ROOFA Galerii Turzyn
Fot. Arleta Nalewajko  

Fafik jest mały, chudy, nieco wylękniony i nie ma przedniej łapy. Wszyscy więc pytają Magdę, czy to pies z Ukrainy. Fakt, uratowany. Tyle że z jednego z mieszkań w śródmieściu Szczecina. Gdyby nie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, pewnie nadal dogorywałby pod butem kata, który go więził, połamał mu łapy i odzwyczajał od jedzenia.

Teraz jest już bezpieczny i pod opieką czułej przyjaciółki. Jak wiele mu podobnych psiaków i kociaków, interwencyjnie odebranych oprawcom przez szczeciński TOZ. Jednak to właśnie on - czterolatek, który zaledwie od kilku miesięcy uczy się zabawy piłką i wreszcie cieszy życiem - stał się twarzą („nie pyskiem!" - jak stanowczo zwraca uwagę jego opiekunka - przyp. aut.) sobotniej akcji charytatywnej ph. „TOZiaki w Turzynie".

Na pokuszenie dobra

Tym razem to nie Ewa skusiła - tylko jej przyjaciółka Kazimiera - do wspólnego wypadu na Turzyn. Obie miłośniczki zwierząt polecały pyszną charytatywną rozgrzewającą i pikantną zupę dyniową.

- Już kupiłam wydany przez TOZ Kalendarz 2023, a jeszcze się skuszę na ciastko. Choć Ewa ma na nie embargo - opowiadała Kazimiera Marianna Miszczuk, znana jako „emerytka w podróży", przekonująca: „nigdy dość pomagania!".

Gdy jeszcze pracowała jako pielęgniarka, wspierała TOZ medycznym sprzętem. Teraz udziela się w sklepie charytatywnym, gdzie również zbierane są koce i ręczniki dla zwierząt w potrzebie.

- Wyznaję zasadę, że świat zwierząt dzieli się na psy, koty i boksery. Bo tę rasę najbardziej kocham, choć uwielbiam również sznaucery. Jednak powinno się pamiętać i kierować wobec wszystkich zwierząt jedną zasadą: „Adoptuj - nie kupuj!"

Razem dla pomagania

Ludwikę w wolontariat TOZ przed dwoma laty wciągnęła córka Kinga. Na „TOZiaki w Turzynie" wspólnie więc przygotowały dyniowe pyszności: ciasta, syrop i zupę. Razem z nimi za ladą stanęły dwie Kasie. Pierwsza z 20-letnim stażem w wolontariacie na charytatywną imprezę przygotowała wazę wspaniałej wegańskiej sałatki z buraków. Druga - z trzyletnim - współaranżowała Strefę ROOFA dla stoisk gastronomicznych, by potem pilnować kasy: kawa za piątaka, sałatki podobnie jak porcje zupy po 7 zł, a ciasta za minimum 10 zł. Odwiedzający imprezę charytatywną za wszystko chętnie płacili znacznie więcej.

Opodal „strefy gastro" rozszczekał się Ares - młody, niespełna dwuletni kundelek w typie - choć dość odległym - jamnika długowłosego. Na dzieci działał jak magnes, przyciągając zawadiackim spojrzeniem: błękitnego i piwnego oka. Chciały się z nim bawić lecz on…

- Pracujemy nad jego odwrażliwieniem na dotyk. Uczymy, że nie każdy jest zły - opowiadała Natalia Karczewska, która Aresowi dała dom tymczasowy.©℗

Więcej na ten temat w przyszłym tygodniu w „Kurierze Szczecińskim” i eKurierze

Arleta NALEWAJKO

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA