Piątek, 21 lutego 2025 r.  Imieniny Eleonory, Lenki i Kiejstuta
REKLAMA

Tosi pewnie lepiej, ale pacjentom smutniej. Nowy dom kotki

Data publikacji: 30 stycznia 2025 r. 17:27
Ostatnia aktualizacja: 05 lutego 2025 r. 14:19
Tosi pewnie lepiej, ale pacjentom smutniej. Nowy dom kotki
- Tu, w przejściu, miał swoje posłanko terapeutyczny tak naprawdę kotek Tosia - wskazuje jedna z pacjentek. - Brakuje tego futrzaka.  

Kotka Tosia była stałą rezydentką Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii w Szczecinie. Chodziła po jego terenie, dostawała tu jedzenie, w końcu nawet doczekała się posłania w korytarzu jednego ze szpitalnych budynków – w pobliżu poczekalni dla pacjentów.

– Ale nie wchodziła na oddział, nie była tam, gdzie lekarze operują – zastrzega jedna z pacjentek ZCO, która podczas ostatniej wizyty w placówce stwierdziła, że kotka już nie ma. – Pamiętam, kiedy go kilka lat temu zobaczyłam, czekałam na wyznaczenie terminu operacji, a on sobie leżał w korytarzu. Różne nieprzyjemne myśli kłębiły się wtedy w mojej głowie, a ten kotek sprawił, że się uśmiechnęłam, na chwilę odwrócił moją uwagę od choroby… Samą obecnością.

Tosia przez co najmniej kilka lat trzymała się blisko szpitala przy ul. Strzałowskiej. Wielu pacjentów samą swoją obecnością podnosiła na duchu w trudnych momentach – po diagnozie, niepewnych tego, co będzie dalej, umawiających terminy kolejnych etapów leczenia. Jej zniknięcie nie mogło więc umknąć ich uwadze.

– Szkoda – mówi pacjentka. – Moim zdaniem kotek nikomu nie szkodził, wręcz przeciwnie. Ale może potrzebował już stałego opiekuna, ze względu na stan zdrowia? Chciałabym wiedzieć, co się stało?

Rzeczniczka szpitala, Agnieszka Muchla-Łagosz, zaznacza, że nie było decyzji, że kot ma opuścić teren szpitala. Ale…

– Kotka była zwierzęciem wolnochodzącym, dokarmianym przez personel – tłumaczy rzeczniczka. – To nie był kot domowy, a właśnie wolnochodzący, czyli poza kontrolą, i nie powinien przebywać w miejscu, gdzie są pacjenci o obniżonej odporności (a taka towarzyszy bardzo często chorobie onkologicznej) – zatem miseczki z jedzeniem zostały przeniesione do portierni. Wkrótce potem jedna z pań pielęgniarek zdecydowała się przygarnąć kotkę i zabrała ją do siebie do domu. Znalazła dobry dom na stałe.

Z jednej strony dobrze, że kotek ma już dom i własnego opiekuna, z drugiej – żal takiego „terapeuty”.

– Tu, w przejściu, miał swoje posłanko terapeutyczny tak naprawdę kotek Tosia – wskazuje miejsce, w którym przebywał zwierzak pacjentka ZCO. – Niektórzy nawet potrafili go nie zauważyć… Jest podobno w bardzo dobrych rękach, ale brakuje tego futrzaka… Mi na pewno. ©℗

(sag)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ziuta
2025-02-05 13:45:59
Nie było decyzji ,że kot ma opuścić szpital? Jaja se robicie. Zabrana została przez pielęgniarkę ,bo powiedziano ,że Tosia zostanie wywieziona do schroniska
szczecinianin
2025-01-31 20:07:39
Ku jej pamieci. Zdjecia powiekszyć i jako obrazki na korytarzach powiesić. Ku jej pamięci
Ania
2025-01-31 18:43:19
Ta kotka to było cudowne zwierzątko taka mądra i ułożona. Ale czasy się zmieniły i po 11 latach musiała opuścić szpital. Stara kadra odeszła na emeryturę a wraz z tymi wspaniałymi ludźmi odeszła też kotka.
JanKowalski
2025-01-31 07:48:39
Rozumiem władze szpitala ale szkoda że Tosi już nie ma żaden terapeuta nie podniesie tak bardzo na duchu jak taki mały ufny i sympatyczny przyjaciel, może wziąść maluszka z ochronki i udomowić zrobić posłanie gdzie trzeba i będzie pod pełną kontrolą a jego ufne oczy pomogą niejednemu pacjentowi....

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA