Kto, nie licząc samego Anisa Amriego, stał za zamachem terrorystycznym w Berlinie, do którego doszło rok temu? Na to pytanie m.in. odpowiedzieć mają polscy śledczy, którzy zapoznali się już z częścią materiałów niemieckiej prokuratury ze śledztwa w sprawie ataku na bożonarodzeniowy jarmark w Berlinie.
W ataku tym, oprócz 12 przypadkowych ludzi, zginął również Łukasz Urban, polski kierowca TIR-a, którym posłużył się terrorysta.
Zdaniem Aldony Lemy, naczelnika Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie, są podstawy, by twierdzić, że zastrzelony we Włoszech kilka dni po zamachu w Berlinie Anis Amri nie działał w pojedynkę. Dlatego przedmiotem postępowania w polskim śledztwie jest ustalenie osób, które udzielały pomocy zamachowcowi.
Wszystkie materiały, o które wnioskowała polska prokuratura, zostały udostępnione polskim śledczym w ubiegłym tygodniu. To obszerny materiał liczący około 100 segregatorów, obejmujący kilka postępowań prowadzonych po zamachu. Stronie niemieckiej przedstawiono już wniosek o udostępnienie wspomnianych materiałów polskim śledczym.
Prokuratura Krajowa spodziewa się, że niemiecki prokurator federalny ustosunkuje się do polskiego wniosku o wydanie materiałów ze śledztwa jeszcze w styczniu przyszłego roku. Polski wniosek dotyczy kilku niemieckich postępowań w tej sprawie.
Przypomnijmy, że do zamachu w Berlinie doszło 19 grudnia 2016 roku. Tunezyjczyk Anis Amri sterroryzował, a następnie zamordował kierowcę polskiego TIR-a Łukasza Urbana i wjechał w ludzi na bożonarodzeniowym jarmarku w centrum Berlina.
W ataku tym zginęło wówczas 12 osób, 50 zostało rannych. ©℗
(r.c.)
Na zdjęciu: Berlin po zamachu
Fot. Piotr Barański