Pragniemy poinformować, że według aktu zgonu wydanego przez Zjednoczoną Republikę Tanzanii, śmierć Aleksandra nastąpiła z przyczyn naturalnych - napisali w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej przedstawiciele klubu, który zorganizował podróż słynnego kajakarza i podróżnika na Kilimandżaro.
Śmierć Aleksandra Doby jest poruszającym, wstrząsającym zdarzeniem i dotyka nas jako organizatorów, jego przyjaciół i kompanów podróży – czytamy w oświadczeniu, w którym organizatorzy podają również szczegóły ostatniej - tragicznej dla podróżnika – wyprawy.
- Chcielibyśmy podkreślić, że podczas całej wyprawy, w tym wejścia na szczyt, Aleksander Doba nie zgłaszał i nie wykazywał żadnych objawów, które mogłyby wskazywać na problemy zdrowotne. Aleksander był bacznie obserwowany przez przewodników oraz przechodził rutynowe kontrole, podczas których mierzone miał tętno, natlenienie krwi, a także był pytany o samopoczucie – piszą organizatorzy z Biura Podróżników „Soliści”.
Grupa dojechała do parku narodowego 18 lutego 2021, a atak szczytowy nastąpił 5 dnia. Trasa Machame rekomendowana jest przez lokalnych przewodników, pod kątem sprawniejszej aklimatyzacji uczestników wyprawy - napisali podróżnicy.
Aleksander Doba ostatnią wędrówkę na Kilimandżaro odbył w asyście 104 osób. Było w niej 16 przewodników, 84 tragarzy oraz 4 kucharzy. Wszyscy, według zapewnień „Solistów”, byli przygotowani do udzielenia pierwszej pomocy i byli zaopatrzeni w butle tlenowe oraz środki medyczne.
- W trakcie ataku szczytowego Aleksander był pod opieką dwóch, bardzo doświadczonych przewodników, którzy mają na koncie ponad 400 wejść na szczyt – poinformował klub.
Polski podróżnik zmarł we wtorek, 22 lutego po zdobyciu najwyższego szczytu Afryki. Miał 74 lata.
(kel)