Szczęśliwie zakończyły się piątkowe poszukiwania 58-letniego mieszkańca Stargardu, który zaginął w czwartek po wyjściu ze swojego domu. Po kilkunastu godzinach intensywnych poszukiwań, wycieńczonego mężczyznę leżącego w zaroślach na podmokłym terenie, odnaleźli stargardzcy policjanci.
W piątek rano dyżurny stargardzkiej policji otrzymał zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny. Jak wynikało z relacji rodziny, w czwartek pojechał on rowerem na działkę, ale nie wrócił już z niej do domu. Rodzina przekazała policjantom, że mężczyzna ma przy sobie telefon, jednak odbierając go mówi niewyraźnie i nie potrafi powiedzieć, w którym miejscu może się znajdować.
- Do intensywnych poszukiwań natychmiast przystąpili stargardzcy policjanci, którzy tuż po godzinie 15 odnaleźli leżącego mężczyznę w zaroślach na terenach podmokłych pomiędzy ul. Reymonta w Stargardzie a miejscowością Żarowo - poinformował podkom. Krzysztof Wojsznarowicz z Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. - Kontakt z nim był utrudniony ze względu na wycieńczenie organizmu oraz podejrzenie, że 58–latek mógł dostać udaru.
Natychmiast wezwano ratowników medycznych i strażaków. Quadem przetransportowali oni stargardzianina w miejsce, w którym został on przekazany załodze karetki pogotowia, a następnie przewieziony do szpitala.
(k)