W czwartek rano przed kancelarią premiera miał miejsce nietypowy incydent. Seniorka ze Szczecina, trzymając kanister, poprosiła o rozmowę z premierem Donaldem Tuskiem.
- Kobieta z pieskiem niosła, jak się okazało, pięciolitrowy kanister. Podeszła do drzwi główny kancelarii premiera - wyjaśniał Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy MSWiA. - Zapytała o możliwość rozmowy z premierem. Funkcjonariusze zachowali się przytomnie. Wylegitymowali panią. Przeszłą na drugą stronę Alei Ujazdowskich. Usiadła na ławeczce. Była pod kontrolą oficera SOP-u, rozmawiał z nią. Pani okazała się 72-letnią mieszkanką Szczecina. W pewnym momencie oficer SOP doszedł do wniosku, że pani ma problemy zdrowotne polegające na problemach psychicznych.
Jacek Dobrzyński zaprzecza, że doszło do próby zamachu czy podpalenia.
- Pani chciała prozmawiać z premierem o tym, że ktoś kradnie jej dachówki, że ktoś za nią chodzi, że ma złe sny. Funkcjonariusze wezwali pogotowie - dodał Jacek Dobrzyński.
Medycy zaopiekowali sie szczecinianką. Jest na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. (as)