Do dwóch niebezpiecznych zdarzeń doszło w ostatni weekend podczas odbywających się na wodach Jeziora Dąbskiego Regat o Puchar Magnolii.
W sobotę, około południa jeden z jachtów uczestniczących w imprezie złamał maszt. Sprawił to silny wiatr i duża fala, powstała na skutek porywów wiatru. Cztery osoby, które stanowiły załogę, nie były w stanie poradzić sobie z żywiołem, dodatkowo mały silnik w jaki wyposażony był jacht, uniemożliwiał załodze samodzielne dopłynięcie.
- Wiatr spychał jednostkę na brzeg. Wodniacy ze Straży Miejskiej wzięli jednostkę na hol, podciągnęli w miejsce, z którego załoga Jachtu Master 3 mogła kontynuować pływanie - informuje st.insp. Joanna Wojtach, rzecznik Straży Miejskiej w Szczecinie.
Kilkanaście minut później znów trzeba było udzielić pomocy jednostce, tym razem był to jacht „Lilia” z Centrum Żeglarskiego z czwórką dzieci na pokładzie. Urwała się w nim wanta - lina podtrzymująca maszt w pozycji pionowej. Strażnicy odholowali bezpiecznie „Lilię” i jej załogantów do Centrum Żeglarskiego.
- Mimo tych incydentów żeglarze uznali regaty o Puchar Magnolii za bardzo udane, bo chociaż z żywiołem wody nie ma żartów, to udało się im z nim wygrać - podkreśla Joanna Wojtach.
(k)
Fot. SM