Sąd utrzymał więc w mocy decyzję Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie, który 15 kwietnia postanowił o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące byłego wiceministra środowiska. I choć postanowienie to oprotestowali obrońcy Stanisława Gawłowskiego, poseł pozostanie za kratami. Uzasadnienie? Jak powiedział nam adw. Roman Giertych, było „lakoniczne i rutynowe".
- Sędzia uznał, że postanowienie Sadu Rejonowego pozostaje w mocy, bo wciąż są aktualne powody, dla których zastosowano ten środek zapobiegawczy (czyli, że wciąż istnieje groźba matactwa - przyp. lw) - stwierdził Roman Giertych. Adwokat jest zdania, że na atmosferę panującą w szczecińskich sądach ma ogromny wpływ sprawa sprzed kilku miesięcy, kiedy sąd nie wyraził zgody na areszt dla członków byłego zarządu Zakładów Chemicznych Police. Wynikła z tego medialna awantura, bo z decyzjami sądów nie zgadzał się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. I nie ukrywał swojego niezadowolenia.
Co dalej ze Stanisławem Gawłowskim? Spędzi w areszcie pełne trzy miesiące. Praktycznie nie ma już szans, na jego wcześniejsze wyjście na wolność. Może natomiast posiedzieć dłużej - jeśli prokuratura nie zdąży zamknąć postępowania i zwróci się do sądu o przedłużenie aresztu.
- Dlatego trzeba przypilnować prokuraturę, by tak się nie stało - mówi adw. Włodzimierz Łyczywek, drugi obrońca aresztowanego polityka. - Chcę zwrócić uwagę na to, że w ciągu trzech minionych tygodni, czyli od momentu aresztowania mojego klienta, Stanisław Gawłowski nie został ani razu przesłuchany.
Mec. Łyczywek uważa, że zebrane do tej pory dowody nie są wystarczające do zastosowania trzymiesięcznego aresztu.
* * *
Przypomnijmy, że polityk został tymczasowo aresztowany 15 kwietnia (funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali go dwa dni wcześniej). Oskarżyciel publiczny przedstawił politykowi pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Chodzi o tak zwaną aferę melioracyjną. Poseł przyjął wtedy ponoć 175 tys. zł łapówki i dwa markowe zegarki o wartości prawie 25 tys. zł. Pozostałe zarzuty dotyczą plagiatu pracy doktorskiej oraz ujawnienia nieuprawnionej osobie informacji niejawnej o klauzuli „zastrzeżone".
Mężczyzna nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Wielokrotnie podkreślał, że jest niewinny, a śledztwo ma wymiar polityczny - choćby dlatego, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie „pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
Dodajmy, że dzień przed rozpatrzeniem zażaleń adwokatów przez Sąd Okręgowy w Szczecinie siedmiu byłych marszałków Sejmu RP napisało oświadczenie. Wyrazili w nim swoje oburzenie na obecnego Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który „nie poddał pod głosowanie wniosku o reasumpcję głosowania w sprawie wyrażenia zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego". Zdaniem b. marszałków Sejmu, wniosek o reasumpcję został złożony przez wystarczającą liczbę posłów i o czasie - zostały więc spełnione wszystkie przesłanki formalne do złożenia takiego wniosku. Niedopuszczenie do głosowania było więc „złamaniem podstawowych reguł funkcjonowania parlamentu".
Centrum Informacyjne Sejmu uważa, że w tej sprawie wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z regulaminem.
Leszek Wójcik
Na zdjęciu: Roman Giertych - obrońca polityka
Fot. Ryszard Pakieser