Piątek, 27 września 2024 r. 
REKLAMA

Sprawa nożownika ze Świnoujścia. Miał być wyrok - jest odroczenie

Data publikacji: 26 września 2024 r. 14:20
Ostatnia aktualizacja: 26 września 2024 r. 14:40
Sprawa nożownika ze Świnoujścia. Miał być wyrok - jest odroczenie
W szczecińskim Sądzie Okręgowym dobiega końca proces tzw. nożownika ze Świnoujścia. Fot. Arleta Nalewajko  

„To zbyt poważna sprawa, żeby zrobić półtoragodzinną przerwę w rozprawie, aby procesowe strony zdążyły się zapoznać z opinią biegłych sądowych" - uznał sędzia. Spodziewany wyrok w sprawie tzw. nożownika ze Świnoujścia został więc odroczony.

Od miesięcy w szczecińskim Sądzie Okręgowym toczy się proces Mateusza N., zwanego nożownikiem ze Świnoujścia. Mężczyzna przed ponad dwoma laty (17 maja 2022 r.) w tragicznie teatralnych okolicznościach odebrał życie swej byłej partnerce. Zaatakował ją w biały dzień, przed budynkiem prokuratury. Była do niego odwrócona tyłem, gdy zadał jej pierwszy z co najmniej pięciu ciosów nożem. Za swoistą publiczność posłużyli mu nie tylko przypadkowi przechodnie, ale również - zaproszeni na spotkanie przed prokuraturą, na ten konkretny dzień i godzinę - własny syn oraz matka.

Kobieta - nauczycielka w Zespole Szkół Morskich w Świnoujściu - zginęła na miejscu. Jej zabójca, zanim został obezwładniony przez policję, dokonał samookaleczenia - rozciął sobie lewą rękę.

Oskarżonemu za popełnienie morderstwa grozi nawet dożywocie. Jego jedyną linią obrony są problemy psychiczne. Miał je mieć - jak wynika z zeznań matki Mateusza N. - już w wieku 3 lat. Przez kolejnych 10 lat rzekomo był pod opieką psychiatry. Co nie przeszkodziło mu w zaliczeniu roku nauki w niższym seminarium duchownym, a kolejnych - w świnoujskim „Mieszku” i w profilowanym liceum przy Zespole Szkół Morskich. Nie leczył się psychicznie, gdy podróżował po Europie, pracował za granicą, ani gdy dołączył do grypy zajmującej się kradzieżą i handlem samochodami. Wtedy nie pierwszy raz wszedł w konflikt z prawem, ale tym razem został skazany na 4 lata pozbawienia wolności (przed schwytaniem długo się ukrywał, a mimo to z więzienia zwolniono go warunkowo po 2 latach - przyp. aut.). Nie leczył się również w latach wspólnego życia z konkubiną, ani w okresie, w którym walczył o opiekę nad synem.

Mateusz N. na tyle dobrze poznał realia więziennego życia, że starał się zrobić wszystko, aby znów nie trafić za kratki. A to właśnie mu groziło, gdy była partnerka oskarżyła o domową przemoc, której ofiarą miała być również jej córka z poprzedniego związku, a w końcu także o gwałt. Usunęła go ze wspólnego życia, mieszkania, a miała też grozić, że usunie go również z życia ich wspólnego syna.

Sprawa przemocy fizycznej i psychicznej, jakiej miał się dopuścić oskarżony wobec byłej partnerki i jej córki, była na etapie postępowania prokuratorskiego. Mateusz N. miał dostęp do akt sprawy. Stąd wiedział, kiedy kobieta będzie zeznawała w gmachu przy ul. Słowackiego. Zabił ją, zanim zdążyła wejść do prokuratury. ©℗

A. NALEWAJKO

Więcej na ten temat w piątkowym „Kurierze Szczecińskim” i eKurierze z 27 września 2024 r.
REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Żałosne
2024-09-26 22:09:57
Miał być wyrok, jest odroczenie, a powinna być kara śmierci. Śmiać się, czy płakać z tej sądowej bezradności?
Kitesurfer
2024-09-26 20:36:47
Prewencyjna utylizacja chwastów by chronić porządnych ludzi!!!! ZAOSTRZYC KK i KKW by kryminał odstraszał wszelkich PATUSOW PSYCHOLI bandziorów....
Musimy coś zrobić
2024-09-26 18:21:51
z tym wymiarem sprawiedliwości, bo to nie może tak być, że sprawa oczywista, gdzie sprawcę ujęto na gorącym uczynku trwa dwa lata, a po drodze wszyscy się na niej pasą. Nie utrzymamy tak drogiego i niewydolnego państwa. Przypominam analogiczną sprawę: 16 grudnia 1922 ginie w zamachu prezydent Narutowicz, sprawca tak jak tu ujęty na miejscu, 30 grudnia 1922 pierwszy i ostatni dzień procesu sprawcy Eligiusza Niewiadomskiego, 31 stycznia 1923 wykonanie wyroku śmierci. I komputerów wtedy nie mieli.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA