Pracował ponad dwadzieścia lat w bankach, dlatego wie, co mówi. A mówi, że dzisiaj banki są już mocno odhumanizowane i to zarówno dla pracujących w nich ludzi, którzy mogą w każdej chwili stracić pracę, jak i dla klientów, którym potknie się noga. System komputerowy jest bezwzględny. Albo się w nim ktoś mieści, albo nie. A najważniejszy jest oczywiście bezwzględny król, czyli zysk. Musi rosnąć, rosnąć i rosnąć.
– Działalność banków, z których korzysta nasz przeciętny Kowalski, sprowadza się w praktyce do akwizycji – mówi nasz rozmówca, pan Andrzej (personalia znane redakcji). Chodzi o to, by złapać jak największą ilość klientów, udzielić jak największej liczby kredytów, kart kredytowych itd., itp. Plany są niemiłosiernie wyśrubowane i trzeba je realizować.
To jest chore, bo kryteria oceny zdolności kredytowej czerpie się żywcem z krajów zachodnich, ale nie przystają one do naszych zarobków, zasobności portfeli i sytuacji gospodarczej.
Cały artykuł w "Kurierze Szczecińskim", e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 10 maja 2017 r.
Marek Osajda
Fot. Marek Klasa