Na pół roku więzienia z warunkowym zawieszeniem kary na 3 lata próby skazano 36-letniego Adama K. z Gryfic za podpalenie dwóch drewnianych krzyży znajdujących się przy głównym wejściu do kościoła w Chociwlu. Wyrok, który zapadł w piątek w stargardzkim Sądzie Rejonowym, nie jest prawomocny.
Oskarżony nie stawił się na salę rozpraw, nie kontaktował się też ze swym obrońcą z urzędu, proces przeprowadzono więc pod jego nieobecność. Z odczytanych zeznań Adama K. złożonych w prokuraturze wynika, że mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że w połowie września ub.r. przypadkiem po raz pierwszy w życiu przyjechał do Chociwla. Zajął się sprzątaniem terenu przed miejscowym barem, aby w ten sposób zarobić na alkohol. Podczas jednego z weekendów trafił na dwa przyjęcia weselne, gdzie otrzymał dwie butelki wódki.
- Byłem pijany - opowiada oskarżony. - W nocy próbowałem wejść do kościoła, bo było mi bardzo zimno i chciało mi się spać. Główne drzwi były jednak zamknięte. Wziąłem więc leżące niedaleko kartony, jakieś papiery i ogniem ze stojących przy kościele zniczy, podpaliłem krzyże. Zrobiłem to celowo, żeby spłonęły, a nie żeby się ogrzać. Nie wiem co mi odbiło. Jestem wiary katolickiej, ale po alkoholu zawsze głupieję.©℗
(gra)
Więcej w poniedziałkowym "Kurierze Szczecińskim" i wydaniu cyfrowym oraz e-wydaniu z dn. 6.02.2017 r.
Fot. Robert STACHNIK