Pan Jerzy:
– Uważam, że sprawy rolników w Polsce nigdy nie były proste. Dobrze, że alarmują o zalewie tanich produktów z Ukrainy i krajów Mercosuru, bo to realne zagrożenie dla naszego rynku i samego polskiego rolnictwa. Polskie jedzenie jest po prostu lepsze, więc każdy kraj powinien dbać o własną gospodarkę oraz żywność. Jestem przeciwny ratyfikacji tej umowy.
Łukasz Lisiecki z żoną Beatą:
– Wiemy, że rolnicy protestują przeciwko Zielonemu Ładowi i umowie UE – Mercosur. Obawiamy się, że tańsze produkty z Mercosuru mogą być niestety gorszej jakości od naszych polskich, które mają zdecydowanie wysokie standardy i certyfikaty. W naszej ocenie część polskiej żywności należy do najlepszych w Europie i z tego powinniśmy być po prostu dumni. Dlatego zapisy umowy otwierające rynek na import budzą uzasadniony sprzeciw polskich rolników. Jesteśmy za tym, by Unia Europejska i Polska stawiały na własną, sprawdzoną produkcję, i by umowa z krajami Mercosur nie została jednak ratyfikowana.
Krystyna Gęglawa:
– Oceniam tę sprawę zdecydowanie negatywnie. Już teraz w codziennej żywności jest wiele konserwantów dodawanych przez producentów, co może szkodzić zdrowiu. Jeśli doszłoby do ratyfikacji umowy z krajami Mercosur, obawiamy się, że jakość importowanych produktów mogłaby dodatkowo pogorszyć sytuację i nieprawidłowo wpływać na zdrowie ludzi. Dlatego sprzeciwiam się ratyfikacji tej umowy. Zdrowie człowieka powinno być priorytetem.
Mariusz Salamon:
– Moim zdaniem taką umowę powinni wcześniej dokładnie przeanalizować eksperci, jednak jakość produktów z krajów Mercosur budzi wątpliwości i sam nie jestem do nich przekonany. Polskie produkty uważam za najlepsze, nie mam żadnych do nich zastrzeżeń. Protest rolników jest w pełni uzasadniony, bo polska żywność słynie z wysokiej jakości i jest ceniona w całej Unii Europejskiej. Import, np. zbóż z Mercosur, mógłby tę jakość obniżyć. Dlatego jestem za tym, by takiej umowy z tymi krajami nie podpisywać. ©℗
Tekst i fot. Jarosław BZOWY