Uroczystości tego rodzaju planowane są przede wszystkim wtedy, gdy na dworze jest ciepło. Tego lata nie ma właściwie tygodnia, by w notatniku USC nie znalazła się taka poza zamkową siedzibą.
- W przypadku ślubu w plenerze obowiązują dokładnie takie same zasady, jak w przypadku ślubu w USC. Owszem, zdarza się, że ktoś do nas przychodzi i mówi, że za rok chciałby się pobrać np. na Łasztowni, wtedy w zeszycie ołówkiem wpisujemy wstępnie datę. Ale to wyłącznie nieformalne zgłoszenie. Dokumenty bowiem należy złożyć nie wcześniej niż na sześć miesięcy przed ślubem, natomiast nie później niż na miesiąc przed nim, także wtedy potrzebna jest deklaracja o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa - tłumaczy Anna Żbikowska, zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Szczecinie.
Przed marcem 2015 r. również można było pokusić się o zorganizowanie ceremonii w wymyślonym przez siebie miejscu, przy czym wymagało to jednak mnóstwa zgód. Ale o tym, że dla upartego nic trudnego świadczą chociażby zaślubiny w Ogrodzie Różanym, na które młoda para przyjechała kilka lat temu z placu Lotników... na rowerach.
W Szczecinie śluby za dodatkową opłatą odbyły się do tej pory m.in. w zabytkowym tramwaju i Książnicy Pomorskiej. Jednak ze względu na położenie geograficzne wybierane są przede wszystkim ogrody domów weselnych lub też same restauracje.
Jak jednak podkreślają urzędnicy - czekają na propozycję, która naprawdę ich zaskoczy, a w dodatku będzie możliwa do zrealizowania. Bo koniecznym warunkiem jest także zapewnienie prowadzącemu ceremonię, jak i świadkom oraz gościom bezpieczeństwa. ©℗
E. KOLANOWSKA
Fot. Ryszard PAKIESER
Cały artykuł w Kurierze Szczecińskim i w e-wydaniu z 4.08.2016 r.