Prokuratura Rejonowa Szczecin Śródmieście umorzyła śledztwa w sprawie nieumyślnego doprowadzenia do zawalenia stropów w północnym skrzydle Zamku Książąt Pomorskich.
- Nie sposób uznać, że zdarzenie zostało wywołane działaniem lub zaniechaniem człowieka. Rozwój zapadliska trwał co najmniej kilkadziesiąt lat i spowodowany był działaniami sił przyrody – stwierdziła prokuratura.
Do katastrofy doszło w maju 2017 roku. Postanowienie o umorzeniu wydano pod koniec października tego roku. Wcześniej postępowanie przygotowawcze zostało zawieszone z uwagi na długotrwałe oczekiwanie na wyniki ekspertyzy, która miała dać odpowiedź na pytanie o przyczyny osunięcia się kolumny i zawalenie stropów.
Zdaniem Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego od momentu zdarzenia Zarząd Województwa stał się obiektem ataków opozycji sejmikowej. Marszałka obarczano winą z wydarzenie, a ówczesny wiceprzewodniczący Sejmiku, Kazimierz Drzazga (PiS), złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, nie bacząc na fakt, że odpowiednie służby zajęły się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy niezależnie od politycznych nacisków.
Według marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza decyzja prokuratury powinna stać się źródłem refleksji dla sejmikowej opozycji, która wydała krzywdzące wyroki, zanim wykonano jakiekolwiek badania w tej sprawie.
- Decyzja prokuratury bardzo cieszy. Z perspektywy czasu widać, jak złą wolę miała opozycja, zarzucając mi, pracownikom urzędu i marszałkowskim instytucjom kultury odpowiedzialność za tragedię. Zawsze podkreślałem, że żerowanie na katastrofach jest zwyczajnie niegodne. Po raz kolejny apeluję o przeprosiny do tych wszystkich, którzy wówczas bez skrupułów bezpodstawnie obrażali i zarzucali zaniechania pracownikom urzędu i Zamku. W szczególności mam na myśli Kazimierza Drzazgę, który nie mając wiedzy, a jedynie złą wolę, składał doniesienia do prokuratury. Miejcie odwagę cywilną, by powiedzieć „przepraszam” - stwierdził Geblewicz.
Urząd dodaje, że decyzja prokuratury obala wiele zarzutów, które w tamtym okresie pojawiały się w przestrzeni publicznej m.in. że na katastrofę wpływ miał wcześniejszy remont w północnym skrzydle Zamku, wybudowanie basenu przeciwpożarowego dla potrzeb Opery, czy podziemne tunele, o których wiedzę miała dyrekcja instytucji. Żadna z tych hipotez nie znalazła odzwierciedlenia w faktach.
- Remont nie miał wpływu na zwiększenie obciążeń użytkowych filara. Stan techniczny budynku przed katastrofą był zadowalający i nie wykazano uszkodzeń, które mogłyby stanowić podstawę do przewidzenia zagrożenia katastrofą. Zdaniem biegłych, z uwagi na charakter zniszczeń nie było możliwości bezpośredniego przeciwdziałania zagrożeniu. Jedyną możliwością przeciwdziałania skutkom katastrofy było wyłączenia zagrożonej części budynku z użytkowania, co zostało uczynione z inicjatywy zarządcy budynku - stwierdza prokuratura.
Zbiornik przeciwpożarowy był szczelny. Dlatego opiniujący wykluczyli jego bezpośredni wpływ na powstanie katastrofy, podobnie, jak w przypadku podziemnych przejść. W rejonie zapadliska nie przebiegały żadne tunele.
(dar)
Fot. Dariusz Gorajski (arch.)