Po piątkowym wypadku w przedszkolu przy ul. Hożej w Szczecinie prokuratura wszczęła śledztwo "pod kątem narażenia małoletnich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osoby bezpośrednio zobowiązane do opieki nad nimi" - poinformowała media prokurator Ewa Obarek z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Przypomnijmy, że po wypadku w placówce przy ul. Hożej dwie dziewczynki wymagały reanimacji z powodu podduszenia. Rzecznicy szpitali, do których przewieziono siedmiolatki, nie wypowiadają się na temat stanu ich zdrowia na wyraźne życzenie rodziców.
Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi policja pod nadzorem prokuratora. W tej sprawie już rozpoczęły się też kontrole miasta.
- Przeprowadzają je inspektorzy z Biura Inwestycji i Remontów Oświatowych z Urzędu Miasta Szczecin a także pracownicy Ośrodka Bezpieczeństwa i Higieny Pracy z Centrum Edukacji Morskiej i Politechnicznej – informuje Marta Kufel z Centrum Informacji Miasta. – Dodatkowo Wydział Oświaty przeprowadzi kontrolę zasad postępowań oraz wszelką dokumentację dotyczącą placówek przedszkolnych.
Wkrótce po wypadku prezydent Piotr Krzystek napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych: „Jestem zszokowany tą sytuacją. Dzieci są pod opieką lekarzy. Czekam na wiadomości o ich stanie zdrowia. Jednocześnie zleciłem drobiazgową kontrolę, by wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzenia. Obejmie ona także urządzenia na placach zabaw wszystkich pozostałych placówek.”
Pod postem rozgorzała dyskusja, jednak to nie kontrola placów zabaw była jej meritum, a raczej możliwości jednego nauczyciela, który musi przypilnować 25 dzieci w grupie. Internauci większość wpisów poświęcili redukcji etatów pomocy nauczycieli wychowania przedszkolnego.©℗
Więcej na ten temat w „Kurierze Szczecińskim” i eKurierze z 27 kwietnia 2021 r.
Katarzyna Lipska-Sokołowska