Sąd Najwyższy zapoznał się z odwołaniem szczecińskiego adw. Szymona Lubińskiego, który zwrócił się o kasację wyroku skazującego jego klienta na 25 lat więzienia. - Sąd wysłuchał mojej argumentacji, ale niestety utrzymał w mocy decyzję sądu niższej instancji - przyznał mec. Lubiński. - Patryk H. będzie musiał odsiedzieć pełny wyrok.
Patryk H. to znana postać w światku przestępczym. Brał m.in. udział w słynnym skoku na stargardzki zakład jubilerski. Przez jakiś czas prowadził też w Stargardzie „mieszkaniówki”, czyli małe agencje towarzyskie. Poza tym popełnił jeszcze kilka pomniejszych przestępstw. Za wszystko, przez tzw. wyrok łączny, posiedzi w więzieniu 25 lat.
Wyrok łączny został wydany w marcu 2019 r. w szczecińskim Sądzie Okręgowym. Na specjalnie zwołanym posiedzeniu sąd skumulował wyroki wydane za wcześniej popełnione przestępstwa – chodziło jedynie o te przewinienia, których Patryk H. się dopuścił w krótkim odstępie czasu, a wydane w osobnych procesach wyroki już się uprawomocniły.
Przypomnijmy, że mężczyzna miał w sumie pięć procesów, które brane były pod uwagę przy karze łącznej. Dwa najważniejsze odbyły się w szczecińskim Sądzie Okręgowym.
Pierwsza z tych spraw zakończyła się w czerwcu 2018 r. H. za napad na jubilera mieszczącego się w ruchliwej galerii handlowej dostał 12 lat odsiadki. Druga zakończyła się w marcu 2018 r. Za prowadzenie agencji towarzyskich na jednym ze stargardzkich osiedli, gwałt i posiadanie broni bez zezwolenia sąd skazał „żelaznego” Patryka (nosi pseudonim „Iron Man") na 15 lat więzienia. Właśnie przebieg tej ostatniej sprawy umożliwił mec. Lubińskiemu złożenie wniosku o kasację.
- Ze względu na błędy proceduralne - podkreśla Szymon Lubiński.
Jakie? Było ich ponoć kilka. Najważniejsze są jednak dwa. Pierwszy. Świadek (ofiara gwałtu) została przesłuchana dwukrotnie przez prokuratora. W czym problem? Zgodnie z prawem, pokrzywdzone przesłuchuje się tylko raz. Na dodatek w sądzie. Z udziałem psychologa.
Kolejnym błędem, jaki popełniono w tym postępowaniu, było naruszenie prawa do obrony. Kiedy zeznawali niektórzy świadkowie Patryk H. był bowiem wyprowadzany z sali rozpraw.
- Tak się czasami robi - przyznaje adwokat. - Wyłącznie jednak na wniosek świadka. W tym procesie było inaczej. Mój klient opuszczał salę na wniosek prokuratora. Moim zdaniem, H. miał prawo być obecny w czasie przesłuchań.
Jak się dowiedzieliśmy, pomimo tych niedociągnięć Sąd Najwyższy nie zmienił wyroku Patrykowi H. Klamka zapadła. Najbliższe ćwierć wieku stargardzianin spędzi w więzieniu. ©℗
Leszek Wójcik
Fot. Robert Wojciechowski (arch.)