Ryszard Konkolewski, znany sprzed wielu lat kolarz torowy szczecińskiego Gryfa, obchodził niedawno 70. urodziny. Do jego największych sukcesów należało zdobycie brązowego medalu na mistrzostwach świata w Brnie w 1981 roku w tandemie ze Zbigniewem Płatkiem.
W czasie swojej kariery sportowej startował trzykrotnie na mistrzostwach świata, a jako kolarz torowy zdobył łącznie 28 medali na mistrzostwach Polski, w tym 14 złotych.
Był dwukrotnie zwycięzcą naszego plebiscytu na najlepszego sportowca regionu – w roku 1981 i następnym.
Z okazji jubileuszu 70-lecia otrzymał pamiątkowe specjalne wydania „Kuriera Szczecińskiego”, a także zdjęcie z odsłonięcia w 2015 roku obelisku jego osoby w Alei Sław Kolarstwa w Sobieszowie koło Wrocławia. Ze sportem nie zerwał, gdyż zawsze znajduje czas na przejażdżkę rowerem czy też pływanie w basenie, że nie wspomnimy o spacerach po lesie czy też plaży. Postanowiliśmy z nim pogawędzić.
– Po zakończeniu kariery sportowej zajął się pan biznesem…
– Przez wiele lat prowadziłem w Berlinie sklep ze sprzętem fotograficznym, w którym zaopatrywało się wielu polskich fotografów i to nie tylko sportowych. Po wielu latach postanowiłem razem z żoną Mariolą i synem Damianem wrócić do Polski, gdzie związałem się z nadmorskim Pobierowem. Tu od 18 lat prowadzę Resort SPA Laola, który leży w zacisznym miejscu tej miejscowości. Blisko lasu i morza, a z dala od hałaśliwego centrum.
– Pamiętamy, że wtedy gdy pan zaczynał, był to klasyczny ośrodek typu „wczesny Gierek”, a dziś jest wizytówką Pobierowa.
– Do szczęścia nieco jeszcze brakuje, jak chociażby porządnego zejścia na plażę czy też remontu ulicy Grunwaldzkiej, która ciągle spada z planu, a jest to związane z oczekiwaniem gminy na wsparcie rządowe tej inwestycji. Na szczęście budowa porządnego zjazdu technicznego ruszy niebawem, gdyż gmina chce tę inwestycję wykonać wspólnie z Urzędem Morskim. Mam nadzieję, że to się uda.
– Po okresie pandemii zaczyna się nowy sezon turystyczny. Jaki on będzie dla branży?
– Tegoroczny maj był bardzo udany dla turystyki, gdyż gości nie brakowało. W ubiegłym roku wiele osób bało się przyjechać, dopytywało o ceny i bezpieczeństwo wypoczynku. Teraz ulega to zmianie. Coraz więcej osób dokonuje przedpłat na letni wypoczynek, powracają grupy zbiorowe z Polski i Niemiec, odwiedzili nas już autokarami Czesi, którzy lubią tu przybywać wiosną i jesienią.
– Podrożało wszystko: począwszy od gazu i prądu, poprzez żywność, ale wzrosły też płace. Czy goście mocno to odczują w cenach skierowań?
– Podwyżki będą na pewno, ale staramy się być w cenach elastyczni i uzależnić je od popytu. Nie można przecież zbytnio przesadzić, by nie wystraszyć gości.
– Nie tylko branża turystyczna, ale także inne mają problemy z pracownikami…
– To dotyczy wielu, nas także. Sytuację ratują oczywiście pracownicy z Ukrainy. Niebawem wzmacniam firmę masażystami z Bali oraz kucharzami z Tajlandii, którzy zapewne wprowadzą nowe potrawy, które oczywiście nie będą naszą domeną. Zostajemy przy klasycznej kuchni polskiej i daniach szybkich, czyli: pizza, burgery, które nie narzekają na brak chętnych w naszej kręgielni. Kuchnia egzotyczna ma jednak swoich miłośników i warto ich przyciągnąć.
– Co czeka gości Laoli w najbliższym czasie?
– Po sezonie powstanie „Laola Garden”, czyli nowa część gastronomiczna, a na dachu bar, do którego wjedziemy windą. Jesteśmy otwarci przez cały rok i odwiedzają nas liczni goście, w tym politycy różnych opcji, a ostatnio bawił u nas Tadeusz Gołębiewski, który buduje w pobliżu swój największy w Polsce hotel.
– Dziękujemy za rozmowę i życzymy udanego sezonu letniego.
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI