Martwe ryby w Syrenich Stawach to fakt. Jaki był powód ich śnięcia? Lokalni ekolodzy obawiali się, że to pochodna uwolnienia toksyn z osadów dennych dwóch retencyjnych zbiorników leśnych, ostatnio – niejako po sąsiedzku – poddanych bagrowaniu. Urzędnicy miasta zaprzeczają tej wersji.
Jak już informowaliśmy, dziesiątki śniętych ryb pojawiły się w jednym z Syrenich Stawów, położonym najbliżej bagrowanych zbiorników leśnych przy ul. Międzyparkowej. Szczecińscy ekolodzy nie widzieli w tym przypadku, lecz „związek z ruszeniem osadów dennych i uwolnieniem zawartych w nich toksyn” – jak twierdził m.in. Wojciech Bryłka ze Stowarzyszenia „Pamiętajmy o ogrodach”.
O powód śnięcia ryb w Syrenich Stawach zapytaliśmy urzędników miasta. Oto odpowiedź przekazana przez Andrzeja Kusa, rzecznika prasowego miasta ds. gospodarki komunalnej i ochrony środowiska:
„Sytuacja nie miała nic wspólnego z zakończoną inwestycją, ani z żadnymi toksynami. W celu jej wyjaśnienia Zakład Usług Komunalnych już dwa tygodnie temu zgłosił sprawę wojewódzkiemu inspektorowi ochrony środowiska oraz powiatowemu lekarzowi weterynarii. Przedstawiciele tych instytucji pobrali próbki wody. Ostatecznie ustalono, że mieliśmy do czynienia z przyduchą, czyli niedotlenieniem wody. To jest jedyny powód, który potwierdziły badania”.
Otwarte pozostaje pytanie, dlaczego martwych ryb nie usunięto z Syrenich Stawów, choć one – przynajmniej tytularnie – od października br. pełnią funkcję miejskiego centrum ochrony bioróżnorodności w Parku Leśnym Las Arkoński. Właśnie z tego powodu miejsce pretendujące do grona jednego z najbardziej urokliwych w Szczecinie teraz napawa przygnębieniem. Na co zwrócili uwagę nie tylko Czytelnicy „Kuriera”, ale również aktywiści Społecznej Straży Ochrony Zieleni Szczecina.
* * *
Usuwanie osadów dennych z dwóch leśnych zbiorników retencyjnych przy ul. Międzyparkowej – z użyciem ciężkiego sprzętu – były wykonywane na zlecenie Zakładu Usług Komunalnych. Martwe ryby w najbliżej nich położonym Syrenim Stawie to efekt… niedotlenienia wody w miejscu, które – przypomnijmy – od października 2018 r. pełni rolę miejskiego „centrum ochrony bioróżnorodności”: inwestycja współfinansowana z funduszy europejskich kosztowała ok. 8 mln zł.
(an)
Fot. Dariusz Gorajski