Rozpoczął się proces rodziców, których 5-letni syn wpadł do studzienki nieczynnej kanalizacji i w niej utonął. Sąd Rejonowy w Białogardzie we wtorek wyłączył jawność rozprawy.
5-letni Szymon wpadł do nieczynnej studzienki kanalizacyjnej i w niej utonął w czerwcu 2017 r. w Białogardzie.
We wtorek ruszył proces Magdaleny i Krzysztofa S. rodziców chłopca, których prokuratura oskarżyła o narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a w konsekwencji o nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Grozi im do 5 lat więzienia.
Sędzia Sylwia Estkowska-Machula wyłączyła jawność rozprawy, przychylając się do wniosku kuratora sądowego. Uznała, że jawność procesu "mogłaby naruszyć ważny interes prywatny oskarżonych, jak i zmarłego małoletniego".
Ojciec chłopca powiedział dziennikarzom jeszcze przed rozprawą, że on i jego żona uważają, że nie są winni śmierci syna. Chcą to udowodnić w sądzie.
- Wina nie leży po naszej stronie. (…). To jest nieprawda, że my dziecka nie dopilnowaliśmy - mówił dziennikarzom.
Dodał, że teren zielony, na którym doszło do śmierci ich syna, "jest miejski" i ktoś powinien odpowiadać "za jego niezabezpieczenie, za niedopełnienie swoich obowiązków".
- Prokuratura oskarża tylko nas. My sądziliśmy, że te treny zielone są zabezpieczone, są bezpieczne – zaznaczył ojciec zmarłego chłopca.
Sąd Rejonowy w Białogardzie miał 18 września 2018 r. rozpatrzyć wniosek prokuratury o warunkowe umorzenie na okres próby dwóch lat postępowania przeciwko rodzicom 5-latka. Ci jednak złożyli sprzeciw, bo zgodzili się na niekaranie, ale nie na uznanie ich winy. Sąd nie wydał postanowienia. W tej sytuacji prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko rodzicom dziecka.
Szymon utonął 21 czerwca 2017 r. Według ustaleń zakończonego w czerwcu 2018 r. śledztwa, chłopiec bawił się z dziećmi przed swoim domem. Ojciec zerkał na niego przez okno. Na chwilę spuścił go z oczu. Gdy zobaczył uciekające dzieci, a wśród nich nie było jego syna, wybiegł z domu. Podczas poszukiwań chłopca przy niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej, położonej ok. 20 m od placu zabaw, ojciec znalazł jego but. Wszedł do studzienki wypełnionej wodą i wydostał syna na powierzchnię. Reanimował do przyjazdu karetki pogotowia. Niestety, życia Szymonowi nie udało się wrócić. Przyczyną jego zgonu, co wykazała sekcja zwłok, było utonięcie.
(PAP)
Fot. archiwum