Dwie kuratorki, pracownica socjalna i zastępczyni dyrektora Ośrodka Wspierania Dziecka i Rodziny w Drawsku Pomorskim stanęły przed sądem oskarżone o niedopełnienie obowiązków służbowych. To one, według prokuratury, nadzorowały sytuację rodziny, gdzie matka i jej konkubent torturowali dwóch synów kobiety.
W Sądzie Rejonowym w Drawsku Pomorskim we wtorek rozpoczął się proces czterech osób, które, według śledczych Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, były odpowiedzialne za nadzór nad sytuacją rodzinną pokrzywdzonych chłopców. Dwie kuratorki, pracownica socjalna i zastępczyni dyrektora drawskiego Ośrodka Wspierania Dziecka i Rodziny są oskarżone o niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności.
Jawność procesu została wyłączona. Sędzia Marcin Myszka przychylił się do wniosku jednej z oskarżonych "z uwagi na interes tejże oskarżonej", o którym, ze względu na objęcie go wyłączeniem jawności, sąd "nie może mówić". "Sąd kierował się również interesem małoletnich pokrzywdzonych, co do których toczy się inna sprawa. (…) Nie jest w ich interesie, aby informacje, które będą roztrząsane podczas tej rozprawy krążyły w mediach. To ze względu na dobro pokrzywdzonych" – powiedział dziennikarzom przed salą rozpraw, na którą ci nie zostali w ogóle wpuszczeni.
Myszka dodał, że "sąd zdaje sobie sprawę, że opinia publiczna jest wysoce zainteresowana przebiegiem tej rozprawy, natomiast ten interes szczególnie małoletnich przeważa właśnie nad interesem publicznym".
Sędzia powiedział, że w toku postępowania przesłuchanych będzie wielu świadków. Rozpraw będzie "co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście". Zaznaczył, że wyrok będzie ogłoszony w sposób jawny. "Sąd poda wówczas te motywy, którymi się kierował w taki sposób, by nie ujawnić tych tajemnic, których ujawnienie byłoby niepożądane" – zaznaczył Myszka.
Chłopcy byli torturowani od stycznia do marca 2016 r., właśnie wówczas, gdy wraz z matką i jej konkubentem mieszkali w hostelu prowadzonym przez Ośrodek Wspierania Dziecka i Rodziny w Drawsku Pomorskim. Mieli wówczas 7 i 9 lat. Ich matka, oni i najmłodszy z braci byli objęci nadzorem kuratora sądowego, opieką ośrodka, w tym socjalną oraz psychologiczną i pedagogiczną. Konkubent kobiety nie miał prawa zamieszkiwać z nimi w hostelu.
Mimo instytucjonalnego nadzoru nad matką i jej dziećmi, te zostały skrzywdzone. Zgodnie z ustaleniami śledztwa, a następnie niedawno zakończonego w I instancji procesu matki chłopców i jej konkubenta, kobieta wszczynała awantury, znieważała słowami obelżywymi, uderzała rękoma, biła pasem, szarpała dwóch starszych synów.
Konkubent za wiedzą matki chłopców, zamykał ich w łazience, nakazywał wielogodzinne siedzenie w wannie wypełnionej zimną wodą, wielogodzinne klęczenie z rękoma podniesionymi do góry, bieganie w nocy po polu, wkładał ręce do ust w trakcie posiłku, by wywołać wymioty, wylewał jogurt na podłogę i kazał go zlizywać, kazał jeść produkty w stanie surowym, choć wymagały obróbki termicznej, bił, powodując liczne obrażenia ciała.
Oboje, działając w porozumieniu, usiłowali zabić jednego z chłopców. Konkubent wielokrotnie z dużą siłą uderzał dziecko po całym ciele, rzucał nim o meble, o ścianę, w wyniku czego doznało m.in. urazów głowy, złamania żeber, stłuczenia płuc, złamania kości krzyżowej, obustronnego złamania kości łonowej i obydwu kości kulszowych, stłuczenia serca. Mężczyzna dokonał gwałtów na obu chłopcach.
Sąd Okręgowy w Koszalinie za usiłowanie zabójstwa jednego z pokrzywdzonych, wielokrotne gwałty na obu i znęcanie się nad dziećmi ze szczególnym okrucieństwem skazał 14 grudnia 2018 r. ich matkę na 15 lat pozbawienia wolności a jej konkubenta na 25 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura Regionalna w Gdańsku wniosła apelację i domaga się kary odpowiednio 25 lat i dożywocia dla sprawców. Rozpatrzy ją Sąd Apelacyjny w Szczecinie.
(PAP)
Fot. Facebook