Rozmowy o sprawach ostatecznych. I zawsze śmierć, jej szybki krok

Rozmowy o sprawach ostatecznych.  

W obiekcie kreatywnym Tu Centrum.Szczecin odbyło się spotkanie w ramach ogólnoświatowej inicjatywy nazwanej deathcafe.com. Szczecińską edycję poprowadziła Katarzyna Górewicz.

Uczestnicy opowiadali o swoich doświadczeniach związanych z odchodzeniem, ze śmiercią. Okazało się, że Wielki Kosiarz różne ma imiona i że problem odchodzenia można rozpatrywać na wiele sposobów i kontekstów kulturowych.

– Chciałabym podkreślić, że Death Cafe nie pełni funkcji terapii lub grupy wsparcia – zaznaczyła przed spotkaniem Katarzyna Górewicz, prowadząca. – Udział nie jest zalecany osobom w stanie kryzysu lub w świeżej żałobie. Death Cafe to spotkanie dla osób czujących potrzebę, aby mówić o tematach związanych z umieraniem i żałobą.

Każdorazowo podczas spotkania w Death Cafe można poznać obcych, czasami zaskakująco bliskich ludzi, z którymi można porozmawiać o śmierci. Bywa tak, że łatwiej rozmawia się o trudnych rzeczach z kimś, kogo się nie zna. Uderzające, że w trakcie rozmowy przewijały się takie słowa-klucze jak np. rak, Tybet, autoagresja, odrodzenie, religia, sekta, nadzieja, tchórzostwo, agonia, eutanazja oraz ostateczność.

Była też opowieść o wujku jednej z uczestniczek, który po śmierci swojej żony załamał się, a na drugi dzień po pogrzebie położył się do łóżka i powiedział, że już nie chce żyć. Nie wstawał z niego przez 8 lat, aż wreszcie Kostucha położyła kres jego ziemskiej wędrówce. ©℗

Tekst i fot. Krzysztof ŻURAWSKI