Do Bornego Sulinowa przez tydzień zjeżdżali miłośnicy militariów, by uczestniczyć w XVI Międzynarodowym Zlocie Pojazdów Militarnych „Gąsienice i Podkowy”. I zjechało ich tylu, że organizatorzy gubili się w rachunkach.
- W dniu otwarcia zlotu mieliśmy zarejestrowanych prawie 3 tysiące uczestników i kilkaset pojazdów militarnych – mówi Jarosław Marczyński, komandor zlotu. - Wyjątkowo też dużo odwiedzających jeszcze przed oficjalnym otwarciem. Na tankodromie od rana do późnego wieczora słychać ryk silników. W tym roku jest wyjątkowo dużo pojazdów gąsienicowych, tradycyjnie przyjechały na zlot placówki muzealne z Piły, Wałcza i Kołobrzegu.
Uczestnicy zlotu pochodzą z różnych stron Polski, przyjechali również goście z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Danii, Rosji i Francji. To też tradycja. Wielu przywiozło swój ciężki sprzęt. Artur Spychaj przyjechał ze Szczecina.
- Jesteśmy Grupą Rekonstrukcji Historycznej VGD 549 – mówi szczecinianin. - Odtwarzamy jednostkę, która podczas II wojny światowej stacjonowała w naszym mieście. Rekonstruujemy wóz specjalny, który miała na wyposażeniu. Takim wozem (na zdjęciu) przewożono piechotę. Nasz pojazd, który tu prezentujemy jest już w 90 procentach gotowy.
Ze Szczecina i okolic pochodzi również Grupa Rekonstrukcji Historycznej I Dywizji Kawalerii US Army.
- I Dywizja Kawalerii walczyła w Wietnamie i my tu staramy się pokazać, jak wyglądał tymczasowy obóz żołnierzy amerykańskich walczących gdzieś w dżungli – mówi Dominik Szymański z Trzebieży. - Przyjechaliśmy późno, ale każdy z nas pracuje i nie udało się wczesnej załatwić urlopów.
Atrakcji było wiele. Podczas uroczystego otwarcia wystąpiła Złocieniecka Orkiestra Dęta. Codziennie odbywały się pokazy sprawności ułańskiej, codziennie można było pojeździć po tankodromie, Były dziesiątki straganów z różnego rodzaju akcesoriami militarnymi, nie zawiodła też gastronomia. Miłośnicy podniebnych wrażeń mogli polatać poczciwym „Antkiem”, który przyleciał ze Szczecina. Latały też miejscowe ultralekkie samoloty, wiatrakowce i śmigłowiec. Codziennie odbywały się koncerty. Wystąpili m.in.: Szulerzy, Vołodia Grupa, Centrala 57, Nadmiar i 4 Szmery. A gwiazdami zlotowych wieczorów były kapele Dżem i Kobranocka.
Jedną z dużych atrakcji była rekonstrukcja obrony ratusza w Karbali. Tam żołnierze z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej wraz z żołnierzami z Bułgarii przez trzy dni w kwietniu 2004 roku odpierali ataki tzw. Armii Mahdiego usiłującej zdobyć City Hall, czyli ratusz. Po stronie rebeliantów było kilkudziesięciu zabitych, a po stronie obrońców tylko jeden ranny. O tej bitwie mówi się, ze była to największa bitwa w tym tysiącleciu stoczona przez Wojsko Polskie. W zlocie uczestniczyło kilku żołnierzy walczących w Karbali.
- Byłem bardzo ciekawy, jak rekonstruktorzy sobie poradzą z tym zadaniem – mówi mjr Marek Bocian, uczestnik walk w Karbali. - Muszę przyznać, że zrobiono to dobrze.
Nie wszyscy mieszkańcy Bornego są zadowoleni ze Zlotu. Wielu narzeka na hałas, tłok w sklepach i inne utrudnienia. Jednak zdecydowana większość uważa, że dzięki zlotowi o Bornem jest głośno nie tylko w Polsce i jest to jakaś szansa na dalszy rozwój miasta, którą trzeba wykorzystać.
Powoli opada zlotowy kurz, którego w tym roku było bardzo dużo. Uczestnicy powoli opuszczają miasteczko zlotowe. Wyjeżdżając nie mówią „żegnajcie”, ale „do zobaczenia na zlocie zimowym”, który odbędzie się już w lutym.
Tekst i fot.: (bar)