52-letni Miłosz D. jest oskarżony o to, że w październiku 2013 r. jako mechanik kotłów parowych nieumyślnie nie dopełnił swych obowiązków. W feralny wieczór w zakładzie wybuchła bowiem rura zasilająca kocioł z parą wodną i rannych zostało trzech mężczyzn znajdujących się w pobliżu urządzenia. Dwóch z nich, w wieku 22 i 48 lat, odwieziono do stargardzkiego szpitala. Trzeci natomiast, 23-letni mężczyzna, z oparzeniami obejmującymi połowę jego ciała, trafił do szpitala w Gryficach. Wypadek spowodował u niego znaczne zeszpecenie i zniekształcenie ciała oraz trwały uraz psychiczny.
Na wczorajszej rozprawie oskarżony Miłosz D. nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień, ale podtrzymał zeznania złożone wcześniej w prokuraturze. Wynika z nich m.in., że jego zdaniem w tym dniu niesprawne były urządzenia. Pracownicy wiedzieli o tych problemach, dlatego rozruch trwał tak długo. Mężczyzna przyznał jednak, że nikt go nie poinformował, iż „jest coś nie tak z dostawą wody”. Inaczej rozruch kotła zostałby przerwany.
Przesłuchiwanie oskarżonego przed sądem po krótkim czasie na prośbę jego adwokata jednak przerwano i odroczono do końca bm., aby w tym czasie ustalić, czy nie występuje on jako pokrzywdzony w innej sprawie. Wczoraj sędzia zamierzał przesłuchać także trzech świadków feralnego zdarzenia, ale nie stawili się oni na rozprawę. ©℗
(gra)
Na zdjęciu: Sąd Rejonowy w Stargardzie
Fot. Aneta Słaba