Mieszkańcy ulicy Przybrzeżnej w Szczecinie ze zdziwieniem przyglądają się hektarowi ziemi, który miasto za pośrednictwem Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych wydzierżawiło Stowarzyszeniu Rybaków i Przedsiębiorców z Dąbia. A to dlatego że zupełnie niespodziewanie ten teren został wyraźnie podwyższony, co stwarza możliwość podtopienia budynków, w których mieszkają.
Ale dziwi ich nie tylko to. Są jeszcze inne powody do niepokoju. Choćby uschnięty szpaler choinek i… podatki od nieruchomości, które oni muszą uiszczać, w przeciwieństwie do rybaków, którzy ich płacić nie muszą.
– Najbardziej niepokoi nas jednak to, że szczeciński oddział Wód Polskich wydał zgodę na podwyższenie terenu, bo to on przecież powinien dbać o to, by zabezpieczać nas, mieszkańców, przed zalaniem naszych domów – podkreśla Bernard Richter, od lat mieszkający nad rzeką Płonią przy ul. Przybrzeżnej.
Okazuje się, że już od wielu tygodni prowadzona jest korespondencja w tej niepokojącej sprawie. Jednym z tematów jest różnica poziomów między hektarem wydzierżawionym od miasta przez Stowarzyszenie Rybaków i Przedsiębiorców z Dąbia a wspomnianą ulicą. Wody Polskie wydały zgodę na jego podwyższenie do wysokości między 1,2 a 1,3 metra nad poziomem morza, podczas gdy ulica Przybrzeżna ma poziom o pół metra niższy – 0,8 metra n.p.m.
– Przedtem ten hektar, który był de facto łąką, nie był groźny, bo jego poziom był nawet nieco niższy niż nasza ulica. Teraz w razie obfitych opadów wiemy już, kogo zaleje… – dodaje Janusz Kiełbaniak.
Na teren, który tak bardzo niepokoi mieszkańców ul. Przybrzeżnej, nawieziono z budowy ul. Wiosennej i z terenu remontowanego mostu na Płoni około 5 tysięcy ton ziemi, co jak się okazało, potwierdzają Wody Polskie. A potem uschło ok. 30 drzew w tym rejonie… Natomiast ul. Przybrzeżna stała się w praktyce niecką. Czy można się zatem dziwić zaniepokojeniu jej mieszkańców? Do tej sprawy powrócimy niebawem.
(mos)
Fot. Czytelnik