Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Przeszczep przywraca życie

Data publikacji: 26 października 2016 r. 16:27
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:19
Przeszczep przywraca życie
 

Pan Aleksander dostał od brata bliźniaka zdrową nerkę. Dzięki temu żyje, jest szczęśliwym mężem i ojcem. Pan Jarosław przeżył, bo lekarze przeszczepili mu wątrobę od dawcy zmarłego, niespokrewnionego. Liczy, że wróci do pracy zawodowej. Dzisiaj obaj opowiadają swoje historie, żeby promować ideę dawstwa. Pretekstu dostarczył Światowy Dzień Donacji i Transplantacji. Najlepsi specjaliści i najdroższy sprzęt nie pomogą, jeśli nie będzie organów, które można przeszczepić potrzebującym chorym.

W szczecińskich szpitalach wykonywane są przeszczepy wątroby, nerek, płuc, rogówki. Na Pomorzanach, przy ul. Arkońskiej, w Zdunowie. Specjaliści z tych placówek właśnie przeszczepami uratowali już setki pacjentów.

- Zachorowałem we wczesnym dzieciństwie, miałem niespełna rok - opowiada Aleksander Szymczak, pacjent szpitala przy ul. Arkońskiej. - Zaczęło się od wstrząsu anafilaktycznego po antybiotykach. Wtedy zostały uszkodzone nerki. Zostałem włączony do dializ. Pierwszy przeszczep miałem w 1997 roku. Dostałem nerkę od zmarłego dawcy. Po 6 latach był odrzut. I ponownie dializy. Dowiedzieliśmy się o możliwości przeszczepu od dawcy spokrewnionego. Mój brat od razu był gotowy oddać mi nerkę, ale ja nie chciałem się na to zgodzić. Ciągle oczekiwałem jej od dawcy zmarłego. Tę od brata chciałem zostawić jako ostateczność. Ale moje dodatkowe choroby, które się pojawiły podczas dializ, spowodowały, że decyzja została przyspieszona. Doszło do przeszczepu, który umożliwił mi dalsze, normalne funkcjonowanie. Uratował mi życie. Dzięki temu mogłem założyć rodzinę, mam kochającą żonę i 2,5-roczną córkę. A brat też czuje się bardzo dobrze, jest w pełni zdrowy.

- Leczenie przeszczepieniem jest w rzeczywistości najlepszą metodą przywracającą życie i pełnię zdrowia - przyznaje prof. Marek Myślak, ordynator Oddziału Nefrologii i Transplantacji Nerek szpitala przy ul. Arkońskiej. - W przypadku nerek mamy możliwości zastępczego leczenia w postaci dializ, które mogą trwać wiele lat. Ale dopiero przeszczepienie narządu umożliwia powrót do pełni życia - rodzinnego, zawodowego, społecznego. Dlatego dzisiaj myślimy o zmianie wskazań do kolejności leczenia. Do tej pory zasadą było, że u osoby ze schyłkową niewydolnością nerek zaczynamy leczenie od dializy, dzisiaj uważamy, że wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, gdzie w szczególności jest dawca rodzinny, powinniśmy zaczynać od przeszczepienia nerki. Bez dializ.

W przypadku nerki możliwe są przeszczepy rodzinne. Ale w wielu przypadkach organy trzeba pozyskiwać od dawców zmarłych.

- Nigdy nie chorowałem, nie korzystałem ze zwolnień lekarskich - opowiadał Jarosław Nowak. - Raptem się okazało, że jest źle, bardzo źle, że potrzebuję przeszczepu wątroby. Dzięki temu, że tutaj trafiłem, wróciłem do życia. Lekarz zdecyduje, czy będę mógł wrócić do pracy zawodowej, za kółko... Jestem zawodowym kierowcą, widziałem wiele wypadków. Człowiekowi, który już zmarł, te narządy są niepotrzebne, ale komuś innemu mogą uratować życie.

Agnieszka Spirydowicz

Więcej w czwartkowym papierowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego" i e-wyadaniu z dn. 27.10.2016 r..

Fot. Robert STACHNIK

Na zdjęciu: (od lewej) bracia bliźniacy Aleksander i Łukasz Szymczak (Aleksander dostał nerkę od Łukasza) oraz Jarosław Nowak (rok temu przeszedł przeszczep wątroby)

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

polak
2016-10-27 13:55:12
kanibalizm xxi wieku

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA