Czy przed Bożym Narodzeniem może w sklepach zabraknąć kurzych jaj? Do zadania tego pytania skłania niedawna wypowiedź Mariusza Szymyślika, dyrektora Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. Jak powiedział, jest ogromny popyt w całej Europie na polskie jajka spożywcze. Powód? W takich krajach jak Holandia, Belgia i Niemcy na fermach niosek wykryto toksyczny środek fipronil i wielu hodowców musiało zlikwidować stada kur oraz wstrzymać dostawy swoich produktów na rynek. Dodatkowo, we Włoszech, które są bardzo liczącym się producentem jaj, wykryto ptasią grypę.
Za średniej wielkości jajko klasy M zagraniczni odbiorcy oferują polskim producentom 45-50 groszy. Od polskich supermarketów zaś mogą dostać najwyżej 33 gr. Dlatego jajka chętnie eksportują. I to właśnie, według dyrektora Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, jest przyczyną tego, że za kilka tygodni, po raz pierwszy od 1989 roku w polskich sklepach jajek może zabraknąć.
Czy aby na pewno? W Unii Europejskiej Polska jest liczącym się producentem drobiu oraz jajek. Ich roczna produkcja przekracza 9 mld sztuk. Prawie połowa wysyłana jest na eksport. Czy w związku z dużym popytem na jajka w Europie Zachodniej i obecnie dobrą ceną na nie polscy producenci są w stanie zwiększyć ich wysyłkę do tego stopnia, że może ich w kraju zabraknąć? ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 24 października 2017 r.
Tekst i fot. Piotr Dużak