"Protest" - z takim hasłem na wyświetlaczach jeżdżą od poniedziałkowego poranka autobusy Szczecińsko-Polickiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Akcja miała się rozpocząć pod koniec ub. tygodnia, została jednak wstrzymana ze ze względu na żałobę narodową.
SPPK utrzymuje się głównie ze zleceń szczecińskiego Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. Należy do gmin Szczecin i Police. Jednak w przeciwieństwie do szczecińskich spółek autobusowych, w 100 proc. należących do Szczecina, od lat traktowane jest po macoszemu. Inwestycje w tabor i modernizację bazy przeprowadza głównie dzięki zaangażowaniu własnych środków - spółki ze Szczecina co roku otrzymują na to miliony złotych lub po prostu nowe autobusy. W dodatku stawki, jakie SPPK otrzymuje za tzw. wozokilometr są mocno zaniżone, a cały rok 2018 spółka pracowała bez umowy, którą ze Szczecinem udało się podpisać dopiero pod koniec grudnia.
Protest popierają wszystkie organizacje związkowe, działające w polickiej spółce. Pracownicy mają dość dyskryminowania firmy przez władze Szczecina. Czara goryczy przelała się, gdy ujawniono stawki, za jakie żółto-zielone autobusy mają kursować w 2019 r. Są one jeszcze niższe, niż rok temu. Jeśli na wtorkowej sesji szczecińskiej Rady Miasta nie zapadną żadne konkretne decyzje, dotyczące funkcjonowania szczecińsko-polickiego podmiotu, protest może się zaostrzyć.
(isz)
Fot. Agnieszka Spirydowicz