Zabójstwa, handel bronią i narkotykami, ściąganie haraczy, czerpanie korzyści z nierządu... - to tylko kilka zarzutów przedstawionych przez prokuraturę członkom zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym. We wtorek miał się rozpocząć ich proces. Nie rozpoczął się.
Proces nie ruszył z jednego podstawowego powodu: na rozprawę nie dotarło dwóch spośród szesnastu oskarżonych. Sędzia musiał przełożyć termin rozprawy. Kolejna próba w grudniu.
Przypomnijmy, że oskarżeni dokonywali napadów na właścicieli straganów z papierosami i alkoholem na targowisku w Osinowie Dolnym. Po dokonaniu kolejnego zostali ujęci przez policję pod koniec 2015 roku. Podczas zatrzymania funkcjonariusze znaleźli przy nich broń i amunicję. Kilku z nich zgodziło się na współpracę z organami ścigania. Złożyli zeznania, które mocno obciążają pozostałych kolegów. Najbardziej - szefa grupy, któremu oskarżyciel publiczny przedstawił zarzut zorganizowania i kierowania grupą przestępczą oraz dokonanie dwóch zabójstw i usiłowanie dokonania trzech kolejnych.
Sprawa usiłowania dokonania zabójstw ma związek z napadem na hurtownię papierosów w Osinowie. Sprawca miał wtedy strzelać do osób, które zamknęły go w budynku hurtowni. W trakcie postępowania wszczętego po napadzie w Osinowie (prawdopodobnie dzięki zeznaniom skruszonych członków grupy) udało się ustalić sprawców wcześniejszego zabójstwa dwóch osób Justyny W. i Arkadiusza Z. Zginęli, bo chcieli ponoć ujawnić przestępstwa popełniane przez gangsterów.
Oba ciała były zasypane wapnem i zakopane w lesie, półtora kilometra od Morynia. Gdyby nie śledztwo dotyczące napadów na hurtownie, ich grób prawdopodobnie nigdy nie zostałby odnaleziony.
Przestępcy prowadzili działalność w województwach zachodniopomorskim i wielkopolskim. Jak się dowiedzieliśmy, główny oskarżony nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw.
Leszek WÓJCIK
Fot. Robert WOJCIECHOWSKI (arch.)