- Powodem mojej rezygnacji z funkcji prezesa były złe relacje z prezydentem Szczecina Piotrem Krzystkiem - stwierdził w sądzie były prezes szczecińskiego ZWiK przedstawiając swoją wersję opuszczenia spółki w 2015 roku. W czwartek rozpoczął się jego proces cywilny, w którym żąda albo przywrócenia do pracy, albo odszkodowania.
Przypomnijmy - w sierpniu ubiegłego roku nagle do dymisji podał się prezes szczecińskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Beniamin Chochulski. Okazało się, że wcześniej zamienił funkcję prezesa na stanowisko dyrektora ds. finansowych. Umowę podpisał na czas nieokreślony, z możliwością wypowiedzenia jej na własnych warunkach. Również finansowych - ewentualne odprawy wyniosłyby łącznie ok. 300 tys. zł.
Latem tego roku pełnomocnicy Chochulskiego i ZWiK próbowali zawrzeć ugodę chcąc uniknąć procesu. Ale nie udało się. W czwartek rozpoczął się on przed szczecińskim Sądem Rejonowym. Już na sali sądowej sędzia jeszcze raz próbował namówić strony do zawarcia ugody. Po raz kolejny nie udało się.
- Naszym zdaniem ugoda może polegać albo na przywróceniu do pracy, albo na odszkodowaniu - przekonywał mecenas Jarosław Bohr, pełnomocnik eksprezesa. Na to z kolei nie chcieli się zgodzić pełnomocnicy prawni ZWiK.
Proces rozpoczął się wyjaśnieniami Chochulskiego. Przedstawił on m.in. swoją wersję powodów rezygnacji z pracy a potem dyscyplinarnego zwolnienia.
- Powodem mojej rezygnacji z funkcji prezesa były złe relacje z prezydentem Szczecina Piotrem Krzystkiem - mówił Chochulski.
Przed sądem wystąpił także kolejny były prezes spółki Ryszard Wójcik, który opowiadał np. o swoich ocenach podpisania porozumienia ze związkami zawodowymi w sierpniu 2015 roku.
- Wcześniej, przez dwa lata podwyżki były wstrzymane. Tak ustalono na spotkaniach u właściciela firmy, czy w Urzędzie Miejskim. Bo nikt by się nie odważył, w żadnej miejskiej spółce, na samodzielne kreowanie poziomu płac - stwierdził Ryszard Wójcik.
Kolejna rozprawa w lutym przyszłego roku.
(dar)
Fot. D.GORAJSKI