W dniu swoich urodzin na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie spoczął nasz prezes, nasz redaktor naczelny, nasz Tomek. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w godzinach porannych mszą świętą odprawioną w kościele parafialnym pw. św. Krzyża, przy ul. Wieniawskiego.
O 14.30 urna z prochami została wystawiona w kaplicy głównej, po czym kondukt żałobny udał się do miejsca spoczynku Zmarłego. Przy mogile w imieniu prezydenta Piotra Krzystka głos zabrał wiceprezydent Szczecina Krzysztof Soska, który podziękował za zaangażowanie na rzecz miasta, imprezy organizowane przez "Kurier Szczeciński" i misję jaką wypełnia gazeta. Zmarłego żegnał też zastępca red. nacz. "Kuriera Szczecińskiego" Andrzej Łapkiewicz, który zwrócił uwagę, że praktycznie całe zawodowe życie Zmarłego było związane z gazetą. Zaczynał w niej jako stażysta, a ostatnie dziesięć lat był Redaktorem Naczelnym.
- Zawsze będziesz żył w naszych sercach, wspomnieniach, a w nich jesteś dobrym człowiekiem i takiego Cię zapamiętamy - mówił Andrzej Łapkiewicz, wiceprezes i zastępca redaktora naczelnego „Kuriera Szczecińskiego”, który złożył na grobie piątkowe wydanie "Kuriera Szczecińskiego".
W imieniu rodziny głos zabrał syn Jan.
- Ojciec, jak zwykliśmy na Niego mówić, realizował się przede wszystkim wśród rodziny, przyjaciół i znajomych - mówił Jan Kowalczyk. - Był wyjątkowym mężem, ojcem, bratem i przyjacielem. Tata był człowiekiem wielu pasji, niezwykle otwartym na ludzi, oraz posiadaczem nietuzinkowego poczucia humoru. Jako jedyny potrafił rozśmieszyć Mamę do łez.
Syn podkreślał, że jego Ojciec był "duszą towarzystwa, skarbnicą anegdot i opowieści".
- Postawiony przed dowolnym problemem, mówił: "Daj pomyśleć, znajdziemy rozwiązanie" - wspominał syn Jan. - Odpowiedź ta okraszona była wyjątkowym optymizmem, z którym każdy go kojarzył. Zawsze spokojny, z ogromną dozą cierpliwości potrafił odnaleźć i poświęcić nam czas. Wspólnie z Mamą stworzyli niezwykle ciepły i przyjazny dom pełen empatii. Idealnie się uzupełniali, pokazując nam jak piękna i budująca potrafi być miłość. Z tego miejsca chciałem podziękować im za to, że ukształtowali mnie i mojego brata na otwartych i wrażliwych ludzi.
Na koniec uroczystości pogrzebowych wybrzmiał utwór "Paroles, paroles", który zawsze towarzyszył rodzinie Tomka w dniu Jego urodzin. Po wysłuchaniu zapadła długa chwila ciszy, jakby nikt z tego miejsca nie chciał się rozejść.
***
To był dobry, życzliwy, wyrozumiały, spokojny, przyzwoity człowiek, który był dla udziałowców i pracowników „Kuriera Szczecińskiego" nie tylko szefem spółki i wydawcą gazety, ale przede wszystkim naszym przyjacielem i kolegą. Opoką redakcji, prowadzącym „Kurier" w ojcowskim stylu. Przeprowadzał nas przez wiele ekonomicznych i wydawniczych zakrętów, tworzył nowe kierunki, inspirował. Pożegnaliśmy Go w wielkim bólu, w poczuciu ogromnej straty, w morzu łez. Pozostawił rodzinę i nas - Jego kurierowych bliskich - oraz wielu przyjaciół, kolegów i znajomych w nieutulonym żalu.
(kel, KK)
Fot. Ryszard PAKIESER, Grzegorz SIWA