Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Pożar z happy endem

Data publikacji: 13 marca 2018 r. 11:29
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:05
Pożar z happy endem
 

Słup gęstego dymu i płomienie sięgające kilkunastu metrów widoczne były w ten słoneczny poranek z odległej Rokity. Kiedy przyjechali strażacy z OSP z pobliskiego Przybiernowa, obok płonącego budynku dreptała w nocnej bieliźnie młoda kobieta, która powtarzała w kółko „Boże, ja ocalałam…”. 

Gdyby chwilę wcześniej nie obudził jej ojciec, udusiłaby się lub spłonęła żywcem. 

Drugą kobietę w ostatniej chwili obudziła sąsiadka. Szeregowiec, w którym mieszkały trzy rodziny, spłonął niemal doszczętnie. Pogorzelcy zostali z tym, co mieli na sobie. Ale zdarzył się cud – już po trzech miesiącach wrócili do odbudowanych mieszkań.

Osiem miesięcy po pożarze, w którym tylko dzięki przedziwnym zbiegom okoliczności nikt nie zginął, pojechaliśmy do Sosnowic, by na miejscu przekonać się, jak wygląda bezinteresowna pomoc, serce i życzliwość. ©℗

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 13 marca 2018 r.

R.K. Ciepliński

Fot. Ewa Kasprzak i Roman Ciepliński

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA