Piotr Barański to człowiek o wielu talentach. Artysta, muzealnik, człowiek o olbrzymiej wiedzy, ale przede wszystkim o wielkim sercu. Przez całe życie pomagał rannym i chorym zwierzętom. Wskutek poważnej choroby stracił obydwie nogi. Młodzi ludzie, których poruszył jego los, zaangażowali się w akcję pomocy i zbierają pieniądze na protezę.
Chodzi nie tylko o pomoc dla pana Piotra Barańskiego, ale i dla zwierząt w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Warnowie na wyspie Wolin. Placówkę P. Barański od 20 lat prowadzi wraz z żoną Bożeną. Ratuje zwierzęta ze Świnoujścia oraz gmin Wolin, Międzyzdroje i Dziwnów. Zwierzęta potrzebują pana Piotra.
– Pomimo mojej choroby i amputacji obydwu nóg nadal zajmujemy się zwierzętami. W praktyce wygląda to tak, że przyjmujemy zgłoszenie i jedziemy na miejsce. Żona wychodzi, a ja pozostaję w samochodzie. Jest ciężko. Poruszam się na wózku. Ale się nie poddaję. Działamy – mówi „Kurierowi” Piotr Barański.
Od zawsze interesował się przyrodą. Był leśnikiem. Pasjonuje go ornitologia. Godziny mijały mu na obserwowaniu ptaków, a także tropieniu śladów zwierząt. Czytał o nich i poznawał ich zwyczaje. Z zamiłowania jest sokolnikiem. Uważa, że praca z tymi drapieżnymi, ale i pełnymi gracji zwierzętami to wspaniałe zajęcie. Przed laty burmistrz Kamienia Pomorskiego poprosił go o zajęcie się czterema puszczykami. Pan Piotr nie mógł odmówić. Chciał stworzyć im miejsce, gdzie będą czuć się bezpiecznie. Tak powstał azyl, któremu pan Piotr poświęcił się całkowicie. Do ośrodka zaczęły trafiać różne zwierzęta. Większość z nich to te, które wpadły pod auta. Drogi w naszym województwie stają się ruchliwe szczególnie w sezonie letnim. Do wielu wypadków z udziałem dzików, saren, zajęcy i innych dochodzi na wyspie Wolin. Ratuje je pan Piotr z żoną. Po rehabilitacji zwierzęta trafiają do swojego domu, na łono przyrody. Pracy jest coraz więcej.
– Mamy po 30 interwencji miesięcznie, czyli każdego dnia średnio raz jedziemy do jakiegoś zdarzenia – uściśla pan Piotr.
Jest osobą o wielu talentach. Maluje, rzeźbi, wykonuje historyczne dioramy. Jest bardzo pracowity. Nawet teraz, pomimo ciężkiej sytuacji, wykonuje swoją artystyczną pracę. Niektóre z wykonanych przez niego postaci możemy podziwiać m.in. w Podziemnym Mieście (gdzie w schronach spotykamy wykonanych przez niego marynarzy Kriegsmarine), Forcie Gerharda (tutaj pięknie wykonana postać Szweda, najeźdźcy z XVII wieku), czy wolińskim muzeum. Przez 19 lat miał 150 wystaw. Ma ogromną wiedzę o historii, ale sam nie mówi o sobie jako o historyku, ale jako o muzealniku.
Jak doszło do tego, że pan Piotr musi dzisiaj poruszać się na wózku i nie jest w stanie działać jak dawniej? Sześć lat temu z powodu zaawansowanej miażdżycy lekarze amputowali mu nogę. Nie poddawał się. Dostał protezę. Dalej prowadził azyl i niósł pomoc potrzebującym zwierzakom. Ale choroba postępowała. I tak pan Piotr stracił drugą nogę. Na zakup protezy potrzebne jest prawie 50 tysięcy złotych. To bardzo duża kwota, której pan Piotr nie ma.
Z pomocą przyszli wolontariusze, którzy zbierają pieniądze na protezę. Dzięki niej będzie mógł dalej pomagać zwierzętom.
– Tak naprawdę pan Piotr nie będzie mógł działać bez protezy. Potrzebuje naszej pomocy. Dlatego zbieramy dla niego pieniądze. Żeby mógł dalej ratować zwierzęta, żeby mógł nieść im pomoc – mówią Paweł Krysiak i Katarzyna Rutkowska, którzy zaangażowali się w akcję pomocy dla Piotra Barańskiego.
Do pomocy wraz z organizatorami akcji zachęca także „Kurier”. Pieniądze można wpłacać poprzez stronę internetową: https://www.siepomaga.pl/piotr-baranski .©℗
Tekst i film: Bartosz TURLEJSKI
Fot. archiwum