Rodzina małego Tomka ze Świnoujścia walczy z czasem. Chłopiec ma siatkówczaka - śmiertelny, złośliwy guz na prawym oku. Na leczenie dziecka muszą zebrać w przeciągu półtora tygodnia 165 tysięcy dolarów (ok. 660 tys. złotych). Zabieg mógłby odbyć się w USA.
- Nasz synek żyje, uśmiecha się, poznaje świat, na który patrzy. Taki obraz chcielibyśmy zachować przed naszymi oczami. Od niespełna roku, to co do tej pory było rzeczywistością, stało się marzeniem. Tomuś ma raka, śmiertelny, złośliwy guz, który umiejscowił się w prawym oku - mówi mama chłopca.
W Polsce lekarze się poddali. W Niemczech też nie potrafią pomóc. Jest nadzieja, że oko Tomka uda się wyleczyć za oceanem. U doktora Abramsona w USA dzieci z taką chorobą dostają drugą szansę. 20 lat praktyki w leczeniu siatkówczaka, przekłada się na cuda, których tamtejsi lekarze dokonują każdego dnia. Melfelan to nie tylko lek, to narzędzie, które we właściwych rękach i odpowiednim skorelowaniu potrafi pokonać raka, który oparł się leczeniu w Europie.
- Doktor Abramson powiedział nam, że najlepiej jeżeli przyjedziemy do niego w przeciągu dwóch tygodniu. Pozostało nam więc niewiele czasu. Liczymy na pomoc ludzi dobrej woli, na wsparcie finansowe, dzięki któremu uda się uratować mojego synka - mówi „Kurierowi” mama chłopca.
Informacje o tym jak w prosty sposób pomóc i wpłacić pieniądze znajdziecie pod tym linkiem: https://www.siepomaga.pl/tomekcieciorko
BaT
Fot. arch.