„Gwałtowne pogorszenie się warunków gruntowych” – taką przyczynę majowej katastrofy budowlanej w Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie za najbardziej prawdopodobną uznają pracujący przy sprawie eksperci. Teraz prowadzone mają być odwierty pozwalające stwierdzić, czy planowane prace w skrzydle północnym nie stanowią zagrożenia dla całego obiektu.
– Odwierty o głębokości 20 metrów wykonywane są na dziedzińcu – informuje Kamil Robak, zamkowy specjalista ds. promocji. – W kolejnych dniach podobne odwierty prowadzone będą na tarasie północnym zamku. Od czasu katastrofy trwają intensywne prace nad opracowaniem optymalnej technologii prowadzenia robót. W pierwszej kolejności mają za zadanie stabilizację elementów zagrażających bezpieczeństwu, a następnie usunięcie pozostałości po filarze i zabezpieczenie uszkodzonych sklepień.
Gotowa jest już ekspertyza dotycząca zakresu prac zabezpieczających miejsce katastrofy oraz sposobu ich wykonania, trwa uszczegółowianie dokumentacji projektowej zabezpieczenia miejsca katastrofy. Wszystkie prace prowadzone są w uzgodnieniu z Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego oraz powołanym przez niego zespołem ekspertów z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego.
– Projektuje się wykonanie wież systemowych po obu stronach budynku – mówi K. Robak. – Mają one stanowić oparcie dla pomostów roboczych, wprowadzanych do wnętrza obiektu. Z uwagi na najbardziej prawdopodobną przyczynę katastrofy, czyli gwałtowne pogorszenie się warunków gruntowych, wykonywane są poszerzone badania gruntu na terenie skrzydła północnego zamku. Wykonane zostały badania georadarowe i geotechniczne, służące precyzyjnemu określeniu parametrów gruntu oraz ustaleniu warunków gruntowych pod posadowienie wież. Badania takie zostaną wykonane w sześciu miejscach. Powinny zostać zakończone na początku następnego tygodnia.
Przypomnijmy, że w wyniku majowej katastrofy budowlanej zawaliły się trzy kondygnacje w odremontowanym niedawno północnym skrzydle zamku. Według Barbary Igielskiej, dyrektor instytucji, takiego rozwoju wydarzeń nie można było przewidzieć, bo żadne badania nie wskazywały zagrożeń.
Obecnie całe skrzydło i część dziedzińca są wyłączone z eksploatacji. Wciąż istnieje dalsze ryzyko: na drugim piętrze budynku, na stalowych linach wisi dziesięciotonowa głowica osuniętej kolumny. To właśnie ją ekipy budowlane muszą najpierw rozebrać, by móc przystąpić do odbudowy zawalonych pięter.
(kas)
Fot. Piotr Tuzimek