"Wspaniali ludzie" - tak "żołnierzy drugiej konspiracji" podsumował krótko jeden z uczestników Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Szczecinie. W piątek uczciliśmy Polaków, którzy po zakończeniu drugiej wojny światowej kontynuowali walkę - z komunistami.
Uroczystości, z udziałem wojska, rozpoczęły się przed szczecińskim aresztem śledczym. Przetrzymywano tu i mordowano "Wyklętych" w latach 1945 - 1956. Upamiętnia ich tablica wisząca na gmachu.
- To byli ci sami żołnierze, którzy walczyli w latach okupacji niemieckiej - przypomniał w rozmowie z "Kurierem" dyrektor szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Krzysztof Męciński. - Zakończenie drugiej wojny światowej nie było dla nas wyzwoleniem. Nastąpiła kolejna okupacja. Została nam narzucona siłą władza komunistyczna, która polskich patriotów działających w strukturach legalnego Polskiego Państwa Podziemnego mordowała w ubeckich katowniach.
Krzysztof Męciński powiedział, że w pierwszym okresie po drugiej wojnie żołnierze konspiracji niepodległościowej liczyli na to, że zwycięscy sojusznicy poróżnią się, i wybuchnie trzecie wojna światowa. Gdy zorientowali się, że europejskie społeczeństwa są zbyt zmęczone, aby pozwolić swoim liderom na uwikłanie ich w kolejny konflikt, i tak nie mieli już wyjścia, bo nowa władza na nich polowała.
- Chcieli bronić lokalną społeczność. Proces instalowania władzy komunistycznej był dla polskiego społeczeństwa bardzo brutalny. Trzeba było tej ludności bronić. A na naszych Kresach Południowo - Wschodnich żołnierzy bronili Polaków przed Armią Czerwoną, ale i przed bandami UPA - dodał Krzysztof Męciński. - Pomorze Zachodnie było przede wszystkim miejscem, gdzie starali się o anonimowość, dokąd uciekali. Działania były raczej niewielkie. Byli żołnierze Szendzielarza, był pan Hołub, który działał w Stargardzie, był Bojowy Oddział Armii. Nie wszyscy wiedzą, że osiedliła się tu rodzina "Inki". W Szczecinie mieszkała najbliższa rodzina "Łupaszki". W Szczecinie znajduje się symboliczne upamiętnienie Zygmunta Szendzielerza na grobie jego rodzonego brata, który również był oficerem Wojska Polskiego.
Dla Grzegorza Kozaka z okręgu szczecińskiego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych "Wyklęci" byli polskimi bohaterami. Zaznali wiele cierpienia ze strony komunistycznego reżimu. Ci, którzy przeżyli, odsiadywali wyroki więzienia. Mimo tych represji wielu z nich nie wahało się, żeby po latach wesprzeć "Solidarność".
- Rozmawiałem z wieloma weteranami. Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, żeby którykolwiek z nich żałował swojego zaangażowania - powiedział Grzegorz Kozak. - Mimo że spotkało ich wielkie cierpienie - nie tylko ich bezpośrednio, także ich rodziny - to nigdy nie usłyszałem od żadnego z nich, że trzeba się mścić. Zawsze mówili: kochaj matkę, kochaj Polskę, szanuj rodzinę, ucz się. Wspaniali ludzie.
O g. 17 spod aresztu wyruszy marsz poświęcony "Żołnierzom Wyklętym". ©℗
Alan Sasinowski