Podwórko. Strach starszej pani

 

Pani Anna się modli o deszcz. Bo tylko wtedy w kamienicy jest spokój. Gdy tylko przeschnie podwórkowa kanapa, rozpoczyna się libacja: w trybie niemal całodobowym.

Mieszka sama od lat w oficynie jednej z kamienic przy ul. Langiewicza. To adres z tzw. zaklętych rewirów szczecińskiego os. Śródmieście-Zachód. Ma pecha, bo okna jej mieszkania nie wychodzą tylko na podwórko frontowe, ale również na to drugie, na tyłach, ciągnące się od ul. Królowej Jadwigi aż po al. Piastów. Kwartał ulic, więc zawsze znajdzie się chętny na coś „mocniejszego”. A że ktoś kiedyś tam wyrzucił kanapę, to i przysiąść można wygodnie. W libacjach patrole stróżów prawa nie przeszkadzają. Bo zwykle są zmotoryzowane. A od sąsiednich ulic „szmat” drogi, więc imprezy trwają tak długo, jak pogoda i zdrowie da.

Chyba że któremuś z okolicznych mieszkańców puszczą nerwy i wezwie policję. Jak pani Anna. Nieopatrznie – jak teraz przyznaje, bo już wie, że z tego wezwania to ona ma właśnie największy problem.

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 10 lipca 2017 r.

Arleta Nalewajko

Fot. Anna Gniazdowska