Ponad 300 miejsc parkingowych jest do dyspozycji pacjentów szpitala przy ul. Unii Lubelskiej oraz osób je odwiedzających. Parking, który powstał kilka lat temu, bez wątpienia w tym miejscu jest potrzebny, ale od początku budzi kontrowersje. Zdaniem użytkowników i okolicznych mieszkańców jest zaniedbany i stwarza zagrożenie.
- Nie wiem, kto wpadł na tak głupi, żeby nie użyć mocniejszego słowa pomysł, by wyłożyć go płytami z dziurami? - mówi mieszkająca w pobliżu Czytelniczka. - Każdego dnia widzę z okien, jak ludzie o kulach ryzykują zdrowiem, bo poruszanie się po tej nawierzchni to wyzwanie nawet dla osób w pełni sprawnych i w sportowych butach.
Takich głosów jest więcej. Także mieszkańcy wyprowadzający swoje psy na pobliski teren narzekają na nawierzchnię parkingu. Twierdzą, że łapy czworonogów zapadają się w otwory i także pupilom grożą kontuzjami.
- W dodatku nawierzchnia placu często się zapada w wielu miejscach i nikt tego nie naprawia. Łatwo uszkodzić zawieszenie pojazdu - denerwują się kierowcy. - A wioząc bliską osobę do szpitala lub jadąc doi niej w odwiedziny człowiek i tak zawsze jest w stresie. Dodatkowe "atrakcje" nie są potrzebne.
Otwory w betonowych płytach częściowo zapchane są piachem, częściowo zarastają chwastami, są jednak i takie, na których łatwo doznać kontuzji. Problemu nie widzi jednak Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego. Parking funkcjonuje, a kierowcy powinni się cieszyć.
- Zanim powstał parking przy ul. Unii Lubelskiej, była to droga gruntowa, pełna wybojów - przypomina Szymon Wasilewski z ZDiTM. - Płyty ażurowe zastosowano zgodnie z zatwierdzoną wcześniej dokumentacja projektową. Powodem, dla którego zdecydowano się na takie rozwiązanie jest brak odwodnienia.
To sprawiło, że podczas realizacji inwestycji zastosowano nawierzchnię przepuszczalną. W innym przypadku na parkingu tworzyłyby się kałuże.
- W razie uszkodzeń będziemy prowadzić cząstkowe naprawy w ramach bieżącego utrzymania - dodaje rzecznik ZDiTM.
Nie trzeba się jednak zbytnio wysilać, by stwierdzić, że stanu nawierzchni nikt nie kontroluje, a dziury stwarzają zagrożenie tygodniami. Wystarczy krótki spacer kilka razy w tygodniu...
Tekst i fot. ToT